Witam wszystkich,
otóż mam problem z moim króliczkiem, Kubusiem, zaczęło się tak:
Kilka dni po Świętach Bożego Narodzenia Kubuś przewrócił się na plecy i zaczęło go wykręcać, miał skrzyżowane łapki, a wiórki latały po całym domu...Jednak mimo to zachowywał się normalne, a weterynarz, który miała jeszcze o tej godz. otwartą klinikę nic nie stwierdził...Myślałam, że nic mu nie jest po przez dłuższy czas nie miał tych "ataków".
Za jakiś czas sytuacja się powtórzyła, więc pojechaliśmy do naszego weterynarza, który powiedział, że może to być padaczka, jednak jej nie da się leczyć u królików ze względu na słabą wątrobę...Weterynarz zalecił, aby króliś jadł dużo mleczu oraz pił przegotowaną wodę.
Zastanawia mnie tylko jedna rzecz, dlaczego raz wystrarczy krzyknąć lub go dotknąć, aby wstał, a czasem trzeba go wziąć na ręce, odciągnąć pyszczek i przytulać do póki Kubuś się nie wyprostuje.
Chcę jeszcze dodać, że Kubuś ma chorą wątrobę, lecz dostaje leki i wątroba się regeneruje.
Będę bardzo wdzięczna za każdą odpowiedz ;[