Mój Mioduszek był terytorialny (także seksualnie) przed kastracją. Miał wtedy jakiś rok, nieco ponad. Mam go od jego siódmego miesiąca i pewnie dlatego później miałam te problemy. U mnie jeszcze było częste podskakiwanie i pryskanie. Tak zrobiło się nagle w jednym tygodniu. Wypuszczenie go = wielkie kałuże + pryskanie (co minutę przebieranie się, wycieranie ścian) W tym burczenie i chodzenie za moim szlafrokiem lub elementami odzieży. Decyzja była trudna, ale zdecydowałam się za namową elektroniczną p. weterynarz.
Co do "dzikuska" to przyznam mój teraz mniej się boi itd. w ogóle lubi mizianie i pieszczoty. Niestety świerzb w jego uszkach powodował to iż musiałam mu je czyścić środkiem. Przez to czasami nadal gdy siadam obok, myśli że będę mu smarować uszy albo czesać go. Dopiero po zapewnieniu go, że będzie okay i chwilowym lekkim przytrzymaniu i pogłaskaniu - zostaje na miejscu i rozumie, że to żaden ze znienawidzonych zabiegów.