Słuchajcie, nie jest dobrze
Ja nie wiem, czy ona już się przypadkiem nie poddała
W piątek zdecydowaliśmy się jednak ją wykastrować. Wcześniej przez 5 dni dostawała antybiotyk - bez skutku. Na odrobaczenie się na razie nie zdecydowałam. Uzgodniliśmy z wetem, że później na spokojnie jeszcze raz zbadamy morfologię z rozmazem, żeby sprawdzić te Eozynofile (bo okazało się, że rozmaz badany był automatem, a nie manualnie - czyli wyniki u zwierząt mogą nie być wiarygodne). Poza tym odrobaczać jest lepiej jak zwierzę jest całkowicie zdrowe. Mój wet cały czas utrzymywał, że to zapalenie pęcherza to najprawdopodobniej od macicy... powiedział, że nie ma na co czekać, bo później króliczka będzie jeszcze słabsza. W dodatku niedługo mój wet idzie na urlop - tak więc kastrować trzeba było teraz albo dopiero za 3 tygodnie. Balam się, że 3 tygodnie to za długo.
Przez 2 ostatnie dni (przed operacją) zjadła nawet trochę zieleniny, jednego dnia ożywiła się, ale za chwilę znowu nie chciała się ruszać i siedziała skulona. Po 5 dniach antybiotyku powinna być już widoczna jakaś poprawa, a tu nic. Dlatego zdecydowaliśmy się na tą kastrację, bo pomyślałam sobie, że może faktycznie to ta macica była przyczyną.
Zuzia ładnie i szybko się wybudziła. Po operacji była trzymana w inkubatorku. Niby wszystko się udało. Wet pokazał mi tą macicę i powiedział, że były już zmiany zapalne itd... że nie wygląda za ładnie i to był najwłaściwszy czas na decyzję. W dzień operacji i dzień po Zuzia nie czuła się najlepiej, ale tłumaczyłam sobie, że jest przecież (nie oszukujmy się) po poważnej operacji itd... nie chciala jeść (trochę, ale dosłownie minimalnie poskubała sianko). Dokarmiałam ją co 3 godziny Critical Carem (do tego dodaję troszkę siemia lnianego i szczyptę Vibovitu, który dostaje ok. 2 tygodnie). Zaraz po operacji dość dużo piła, następnego dnia zrobiła trochę bobków, a ok. 13.00 ożywiła się i zaczęła drapać i rwać kartony. Miałam już nadzieję, że lepiej się czuje i że teraz będzie już wszystko OK. Niestety od wczoraj - późnym popołudniem stan się pogorszył. Zuzia w zasadzie tylko leży, nie chce się ruszać i w ogóle nie jest zainteresowana jedzeniem (nawet jej ulubionymi przysmakami). Jest obojętna, taka 'miękka', nawet się nie broni. Jest bardzo słabiutka. Nie je, nie pije, bobków też nie ma żadnych, od wczoraj wieczór nawet nie nasiusiała. Nie myje się. Tylko leży. Dzisiaj rano chciala sobie umyć tylną łapeczkę, próbowała dosięgnąć, ale zrezygnowała.
ONA jeszcze NIGDY nie była w takim stanie!!! NIGDY!!!
Mój poprzedni królik - Pusio był w takim stanie krótko przed śmiercią
Mój wet miał dzisiaj nocny dyżur. Byłam u niego wczoraj wieczorem na kontrolnej wizycie. Jeszcze wtedy Zuzia nie była aż tak obojętna na to co się wokół niej dzieje. Wet osłuchał brzuszek - jelitka pracowały. Troszkę się broniła. Po powrocie do domu, chcialam ją nakarmić i jak ją złapałam to poczułam sporą gulkę w ok. żeber (byłam niemal pewna, że to żołądek). Jedzenia już nawet nie chciała za bardzo połykać (wylatywało jej z pyszczka), ale nie broniła się. Było po 22.00. Nie czekałam, tylko pojechałam do weta. Wet ma dyżur do 9.00 rano i potem musialabym znowu czekać do 19.00. Weterynarz potwierdził, że brzuszek jest wzdęty. Dał jej zastrzyk rozkurczowy. W domu kazał dać jeszcze Espumisan i masować brzuszek. Niestety, nie ma żadnej poprawy, a nawet jest gorzej. Dzisiaj Zuzia prawie przelewa się przez ręce, jest zupełnie obojętna
Nie pije, nie je, nie siusia, nie bobkuje, nie rusza się. Po 6.00 rano znów pojechalam do weta. Niedawno wróciłam i żołądek jest bardzo mocno wzdęty (1/3 brzuszka wypełnia ten żołądek). Niżej jest pusto tzn. jelita nie są wzdęte. Jednak wet po osłuchaniu stwierdził, że dzisiaj one NIE pracują. Podał Zuzi m.in. metoclopramid. Do domu dał lek, który ma działanie podobne do Espumisanu, tylko mocniejszy. Mam jej to dawać co 2 godziny. poza tym dokarmiać, ale najlepiej jakby jadla sianko - tylko, że ona nie chce, nawet jak podkładam jej źbła siana pod pyszczek to zero reakcji
Jestem załamana
kiedyś czytałam, że bardzo ciężko rozpędzić gazy z żołądka królika. Może wiecie coś na ten temat?
Zuzia coraz gorzej się czuje
Nie mam pojęcia, co zrobić. Pamiętam Pusia, pamiętam też mojego pierwszego królika - Kubusia. Boję się, cholernie się boję