Autor Wątek: a jeśli się nie zaprzyjaźnią?  (Przeczytany 2290 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Phalaenopsis

  • Gość
a jeśli się nie zaprzyjaźnią?
« dnia: Sierpień 09, 2009, 13:49:41 pm »
Witam wszystkich.
Szukałam, ale nie znalazłam. Jeśli jednak był gdzieś taki temat proszę o usunięcie.
Jak pewnie wiecie mam już jednego królaska - niewykastrowaną Bakusię (planujemy przeprowadzić sterylkę najdalej do końca roku). Staramy się także o adopcję drugiego króliczka i właśnie stąd wynika nasz problem. Są szanse, że uszyska się nie polubią.  :/   No i nie wiemy teraz co robić. Mógłby ktoś napisać, jeśli oczywiście spotkał się z taką sytuacją, jak wygląda życie dwóch niezaprzyjaźnionych ucholi? Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić, że biegają na przemian, najpierw jedno, potem drugie...  :(  A i jeszcze jedno pytanie. Mianowicie, czy przy zaprzyjaźnianiu płeć ucholi ma jakieś znaczenie? Przez 11 lat miałam psa i stąd moje przekonanie (być może błędne), że lepiej dogada się parka, niż dwa królasy tej samej płci. Czekam z niecierpliwością na odpowiedzi :)

nuka

  • Gość
a jeśli się nie zaprzyjaźnią?
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpień 14, 2009, 15:40:11 pm »
Rzeczywiście najlepiej jak jest parka, jednak i dwa uszole tej samej płci potrafią świetnie się dogadać. Oczywiście, najpierw muszą przejśc cały rytuał zaprzyjaźniania a to wymaga czasu, cierpliwości, wytrwałości i zimnej krwi opiekuna :)
Masz niekastrowaną samicę, w tej sytuacji dość trudno będzie jej się zaprzyjaźnić z nowym lokatorem. Samice są bardzo terytorialne, bronią swego miejsca "do krwi", dlatego łatwiej jest jak to samica wprowadza się do samca. Kastracja małej wiele pomoże w nawiązaniu pozytywnych relacji wśród króliczków.
Jest wiele osób na forum, z którymi mieszkają wrogo nastawione do siebie futerka, do niedawna ja byłam też byłam taką osobą. Moje trzy uszole bigały niestety na zmianę albo w tym samym czasie ale w innych pomieszczeniach, przy czym starałam się, żeby żadne miejsce nie było tylko i wyłącznie jednego uszaka. Czyli jednego dnia samiczka biega w pokoju 1, samczyk w pokoju 2, drugi samczyk w pokoju 3. Na drugi dzień samiczka biega w pokoju 2, samczyk w 3, a drugi samczyk w 1 itd. Wiedziały, że całe mieszkanie jest ogólnie zakróliczone ale żadne miejsce nie należy tylko i wyłącznie do jednego kicka i dość szybko udało nam się w końcu zaprzyjaźnić.
Rozpoczęliśmy od kastracji samców, potem stopniowo chwilowy kontakt całej trojki w każdym z pokoi (pod nadzorem), coraz dłuższe wspólne chwile, obecnie cała trójeczka biega razem.
Nie zastosowałam do rad innych o zaprzyjaźnianiu na nieznanym terenie i akurat w przypadku moich milusińskich takie postępowanie przyniosło oczekiwany efekt.