Tak, była szczepiona.
Króliki są na dworze, ponieważ moja mama pod żadnym pozorem nie chce ich mieć w domu. Kiedyś, w zimie, trzymałam je w piwnicy (tak, w ciepłej) i pojawiło się dziwne zdarzenie... Mianowicie cała ściana i drzwi (klatka królów była w odległości ok. 30 cm) była popryskana dziwną, czerwoną konsystencją, która wyglądała jak krew. Króliki były wtedy razem w klatce. Rozmawiałam o tym z weterynarzem (nawet z dwoma!), ale powiedział, że nigdy się nie spotkał z podobnym przypadkiem... Do teraz nie wiem, co to było, ale znikło, gdy rozdzieliłam króliczki.
Po zdarzeniu problem pojawił się tutaj, że brudnej ściany nie dało się w żaden sposób domyć i trzeba było ją od nowa malować... Kolejny argument mamy brzmi tak, że gdy będą domu, a rozpocznie się lato zapach z brudnej ściółki rozniesie się po całym domu. Do tego, gdy jeszcze uszatki były w środku, to dookoła klatki było pełno żwirku...
Hm, jestem jednak upartym stworzeniem i nadal toczę z mamą o to wojnę. Niestety, sama nie dam rady przenieść klatki Trixy, ponieważ jest zbyt duża i ciężka...