Lekarz w klinice stwierdził, że zakażenie organizmu spowodowane zalegającym kałem..
.. była już poprawa z jego kupką, aż nagle w piątek zaczął słabnąć i zawiozłam go do Poznania do kliniki ... Na Mieszka - właśnie o niej czytam i mi mowę odbiera.. Nie miałam pojęcia, że ma taką zła opinię..
W każdym razie - Nuna - wszystko trwało ok. 30-40 min (licząc od momentu kiedy lekarz stwierdził zgon).. także wydaje mi się to trochę dziwne, że już był tak mocno sztywny..
Teraz w sumie to trochę za późno, żeby sprawdzać uszka, bo Fluffy jest już zakopany..
ale w sumie jak się z nim żegnałam to nie znalazłam nic "podejrzanego" na uszkach, co by świadczyło, że mogło byc wkucie..
Ciężko mi po jego stracie - zwłaszcza, że mam wrażenie, że mogłam zrobić więcej - jechac do innych lekarzy.. Nie chcę nawet myśleć o tym wszystkim już, bo nie chcę znów płakać..