Przepraszam za kolejny temat, ale już kompletnie nie wiem co robić. Odkąd Bulion do nas przyjechał jest problem z bobkami. Nie jestem zaskoczona, bo 6godzinna podróż (Bulion źle znosi podróże), sters związany z przeprowadzką, a dodatkowo królik linieje na potęgę.
Od poczatku królik mało bobkował, przywieźliśmy go w piątek nad ranem. W poniedziałek rano, kiedy królik nie bobkował od popołudnia w niedziele, pojechaliśmy do weterynarza, dostał metodoramid na poprawienie peretrystyki jelit i paste odkłaczającą. Wetka powiedziała, ze jelita są trochę zapchane, ale nie jest to kula, ani nie odkładają się bobki. Na drugi dizeń powiedziała, że jeste dużo lepiej. NA trzeci dostał tylko zastrzyk, bo naszej pani doktor nie było.
JEździliśmy przez trzy dni na zastrzyk, ale to niczego nie zmieniło. Wczoraj byliśmy z Frotkeim na szczpieniu i pani doktor powiedziała, żeby, jezeli Bulionowi sie nie poprawiło, to dalej z nim przyjeżdżać, ale to jest totalnie bez sensu, przez trzy dni ten zastrzyk mu nie pomógł, a on się tak strasznie stresuje,w samochodzie cały się trzęsie, a pani doktor powiedziała, ze nie możemy robic zastrzyków w domu.
Królik załatwia się max dwa razy na dobę, a przerwy są nawet kilkunastogodzinne. Ja w pracy siedze bardziej zestresowana niż na maturze, w nocy co 2h do niego wstaje. Pani weterynarz powiedziała, ze mogę mu dac kawałek świeżego ananasa, wiec mu dałam.
Sama nie wiem czy dobrze robie, jedne "autorytety" polecaja oleiste odkłaczacze i ananas, drugie odradzają, boję się, że mu bardziej szkodze niż pomagam.
Bobki są nie całkiem malutkie, ale mniejsze i twarde, właściwie głownie z włosów, niektóre bobki są koralikowo połączone sierścią.
Dzisiaj zaczęłam go dopajać strzykawką, żeby nawodnić treść pokarmową.
Ale tak zasadniczo to królik je i pije normalnie, kica normalnie, brzuszek ma miękki, czasem trochę zapchany, ale raczej nei bolesny, nic nie bulgocze.
Nie wiem jak mu pomóc...