Do Mazurów chodziłam jak przyjmowali na Merino i byłam zadowolona. Potem po długiej nieobecności poszłam do ich nowej siedziby. Niestety, ale dr Michał to nie ten sam dr Michał. Z dr Julią nie miałam kontaktu, a Karolina rzeczywiście jest bardzo miła.
Dodam tylko, że za czasów Merino szczepili w jednym dniu Cunivac'iem i Myxovac'iem, co pomoć nie jest zalecane, ale królik żyje
No i jeszcze za czasów Merino usuwali mojej królicy guzki (ponoć promienicze) ze 2 albo 3 razy, bo się odbudowywały. RTG też robili.
[ Dodano: Pią Sty 08, 2010 11:50 pm ]Co do lecznicy na Dębowej (róg bloku na parterze) to nie polecam. Chodziłam tam jeszcze przed Mazurami ze świnką morską. Lekarzy było trzech. Nie pamiętam już który dał plamę, ale postawiłam krzyżyk na całej lecznicy. Na pytanie o rokowania starej i zniedołężniałej świnki powiedział, że najpierw mi się zachciało zwierzątka a teraz to uśpić chcę. Po czym wyciągnął kasę na zastrzykach, które musiały być robione codziennie by w końcu ją uśpić. Dojenie kasy i próba wzbudzenia wyrzutów sumienia. Bardzo nieładnie...
[ Dodano: Pią Sty 08, 2010 11:50 pm ]Teraz chodzę na Harcerską (koło ronda, w chałupce). Sterylizowałam tam już kilka królików. Co prawda babeczki specjalizują się w chorobach psów i kotów, to jak na razie nie zawiodły mnie. Pewnie dlatego, że nie miałam (odpukać) żadnych poważniejszych problemów...