Niestety wybrzuszenie się nieznacznie powiększyło
. Śmierdzi przy tym uatniającym się gazem z kuchenki. Nie ma żadnego otworu do wycieku ropy (zarusł po wypadnięciu drenu?) i chyba przez to się zbiera to paskudztwo.
Tuśka też niestety schódł jeszcze bardziej - ze swoich marnych 848g (w dniu operacji)teraz ma 812g ...a kiedyś było 1280g. Stracił też apetyt
Wczoraj wieczorem napisałam smsa do dra Krawczyka - co robić i przed chwilą oddzwonił do mnie - umówiliśmy się na jutro g. 14, na wizytę w Toruniu. ....Więc pozostało czekać do jutra (okropnie jest czekać bezczynnie
) ........sami widzicie - prawdziwa huśtawka.
[ Dodano: Wto Kwi 07, 2009 10:58 am ]Tuśka nie chce jeść - ma 796 g.
Wybrzuszenie jest już dość duże i gorące w dotyku.
Za chwilę pakujemy się i jedziemy do Torunia.
[ Dodano: Wto Kwi 07, 2009 9:04 pm ]Jesteśmy już w domu. Nie mogę jeszcze przyjść do siebie - nadal jestem w szoku
Dr Krawczyk zbadał Tuśkę, uśpił i otworzył ranę - okazało się, że kość szczękowa straciła ciągłość
(zniszczyła ją ropa, czy może od początku była złamana
) - nie było więc szansy by Tuśka wrucił do samodzielnego jedzenia - ZMARŁBY ŚMIERCIĄ GŁODOWĄ. Jeednak pan doktor podjął się operacji zdrutowania szczęki ligaturą (alternatywą była jedynie eutanazja - której doktor nie wykonuje) jest więc szansa, że teraz już gożej nie może być - musi więc być lepiej, czyli kość została zdrutowana (prawdopodobnie już na stałe), wyrwane kolejne zęby, zostawiona dziurka do przepłukiwania rivanolem i najważniejsze ....dużo, dużo, bardzo dużo szczęścia i trzymania kciuków - by wątlutki organizm to wszystko wytrzymał i w końcu zaczął się regenerować i zwalczać ropę (przy pomocy antybiotyku zmienionego na inny) i .....mam wielką nadzieję, że Tuśka wie Jak go kocham i nie przeniesie się za tęczę
bez walki.
Jestem przy tym bardzo wzruszona postawą pana dra Krawczyka - cała operacja i antybiotyki, leki p-bólowe, kroplówka z glukozą - jakie dostałam do podawania w domu zostały ofiarowane gratis. Doktor nic "nie wziął" - jest to dla mnie bardzo poruszające doświadczenie - kontakt z tej klasy człowiekiem, tak oddanym wszystkim "braciom mniejszym".
Wielkie ukłony - Panie Doktorze.
Mam też za 2 dni przedzwonić do dra - jak się czuje Tuśka, informować o wszystkich zmianach na bierząco. TO DOPIERO JEST WET
Teraz... Tuśka leży na brzuszku w katce, łapki ma rozłożone na wszystkie strony i odpoczywa. Potrzebuje dużo, dużo spokoju i ciepłych myśli.
I ja też muszę odpocząć, :spie:bo jestem skonana dzisiejszym dniem. A jutro ... od nowa zastrzyki, kroplówka, płukanie rivanolem, ważenie ....
[ Dodano: Wto Kwi 07, 2009 9:07 pm ]Pozdrawiam wszystkich,
którzy kibicują Tuśce by wyzdrowiał.
[ Dodano: Sro Kwi 08, 2009 8:32 pm ]To już ostatni mój wpis tutaj !Dzisiaj Tuśka zrezygnował z życia
8.04.2009r.
Rano poszłam zrobiłam mu kroplówkę z glukozy - miał całkowicie opuchnięty, siny język - który wystawał z pyszczka
. Widziałam, że ma pragnienie, ale nie może nic pić. ...Poszłam do apteki po rivanol by wypłukać dziórkę ropnia. Jak przyszłam, zobaczyłam, że zrobił mnustwo zlepionych śluzem bobków - wypróżnił się do końca...miałam złe przeczucie, unikał też kontaktu i starał się schować...Zrobiłam mu zastrzyk p-bólowy i zobaczyłam, że z praweego oczka zaczęła wypływać ropa
... rana zmieniła też zapach - z ulatniejącego się gazu na zgniłe mięso - wiedziałam już że to jest koniec ...ale tak tródno jest się rozstać. Wiedziałam, że Tuśka bardzo cierpi - dzwoniłam do weterynarzy, ale zgłaszały się sekretarki....serce mi pękało widząc męczarnię i w końcu odezwał się wet
POSZŁAM Z TUŚKĄ NA EUTANAZJĘ
O GODZINIE 16.55 PRZEKICAŁ - JUŻ BEZ BÓLU ZA TĘCZOWY MOST