Każdy wet, który na
codzień przyjmuje i leczy uszatki z
różnych schorzeń, powie, że jedyną skuteczną metodą leczenia ropnia u królika (umiejscowionego w takim miejscu) jest operacja.
Może ten wet jest okay, jeśli chodzi o coś innego - niekoniecznie musi mieć doświadczenie w leczeniu tej akurat choroby.
Nieraz spotykam się (też na tym forum), że ktoś poleca weta, bo jest miły... bo udało mu się wyleczyć konkretnego zwierzaka z jakiegoś schorzenia... bo przeprowadził z powodzeniem kastrację... bo coś tam... takie tam pojedyncze rzeczy... co nie znaczy, że taki wet zna się na wszystkich króliczych chorobach. I niestety, ja już nieraz zawiodłam się na tzw. 'polecanych' weterynarzach.
Poza tym, nie mam zaufania do wetów, którzy 'na dzień dobry' podają zwierzęciu steryd.
Jeśli chodzi o leczenie królików, to byłabym w stanie w pełni zaufać jedynie tym weterynarzom, którzy zajmują się
głównie leczeniem i diagnozowaniem zwierząt egzotycznych, zajęczaków i gryzoni. Niestety takich lecznic jest w Polsce niewiele.
Letitbleed: to Twoja decyzja. Ale pamiętaj, że ropnie u królików są b. podstępne i 'złośliwe'. Leczenie bezoperacyjne, to walka z wiatrakami.
Mnie doświadczenie nauczyło, że przestałam ślepo wierzyć lekarzom... już dawno temu... I sama muszę się dokształcać, patrzeć na ręce wetom itd...
Przykre, ale prawdziwe i jak najbardziej realistyczne.
Może Twoi weci nie proponują operacji, bo się po prostu boją operować królika?
Jeśli zapytasz np. w Oazie (gdzie leczenie ropni to u nich chleb powszedni, a lecznica zajmuje się przede wszystkim królikami i tego typu zwierzątkami), co w takiej sytuacji należy zrobić, to w pierwszej kolejności usłyszysz, że bez operacji raczej się nie obejdzie...
Bardzo współczuję, bo ropnie u królików i gryzoni to paskudne choróbstwo, które (szczególnie, jeśli jest nieprawidłowo leczone) powoli wyniszcza delikatny organizm zwierzątka. Współczuję też decyzji, którą musisz podjąć, niezależnie od tego jaka ona będzie