Kamillo,tez mialam podobna historie.Moja mala dama zachorowala(akurat Wigilia-poludnie 2008),nie biegala,nie jadla..Po wydzwanianiu do okolicznych weterynarzy zalamalam sie.Zaden "nie zajmuje sie krolikami" (a dlaczego?bo mniejszy zarobek,wiecej mozna miec z leczenia psa).W koncu znalazlam na drugim koncu miasta.I co? Krol w torbe,a na dodatek synek i jego kolega(ktory byl pod moja opieka),taksowka,samochodu nie mialam w tym momencie.Nie wiedzialam na co patrzec u weterynarza,czy na chora dame,czy na zwawiutkich chlopcow,co z ciekawosci chyba by rozebrali lecznice,albo wzieli sie za jakas operacje.Na szczescie dobrze sie skonczylo,dama zdrowiutka od tamtego czasu..a o pieniadzach..no coz...Jak dbasz o wlasne dziecko ,to i o zwierzatko tez..