Bośniaczuś, ale coś mię się zdaje, że Ty nie nocujesz ze swymi uszatkami na jednej pryczy
?
moje żyją teraz bezklatkowo, całą noc gnieciemy się na jednym łóżku (kładąc się muszę się zwykle wmanewrować obok już zastanego na kołdrze pomponiastego intruza
)
meksyk zaczyna się koło 5-6 rano ... nie mają klatki do gryzienia, ale co tam
jest przecież kula smakula do głośnego turlania, karton do wściekłego rozszarpywania, kuweta do grzebania,szafki i półki do wskakiwania i wywalania książek na mą głowę no i jeszcze Jadwinia do "po niej skakania"
kto da więcej?
(dodam tylko, że ani myślę zrezygnować z naszych "nocnych igraszek")