reniaw na szczęście też o tym wiedziałam - że nie wolno w tym okresie poddawać samiczki sterylizacji - wet też mnie przed tym ostrzegł dlatego też tak się cieszyłam ze od około 2 tygodni nie miała zadnych objawow ciąży urojonej - nie było robienia gniazda itp. Cieszylam sie ze ta sterylka akurat w tak dobrym okresie przypadla...
co do kłucia to Tosia najpierw dostala tzw "głupiego Jasia" po ktorym miala sie uspokoic a ktory nic nie dal. Nadal wyrywala się, nie mozna bylo jej odwrocic na plecy zeby podac zastrzyk (do otrzewnej) - dosłownie zmasakrowała mi dłonie - tak się wyrywała.... Wet zdecydowal sie na jeszcze jeden zastrzyk uspokajający - z tego co zauwazylam Relanium. Czekalismy ale nie bylo zbyt duzej roznicy... w koncu zostala podana wlasciwa narkoza - czekalismy okolo godziny az cos zacznie sie dziac bo u niektorzych zwierzat narkoza dziala ze znacznym opoznieniem ale kompletnie nic sie nie dzialo... Wet byl w szoku mowi ze naprawde twarda z niej sztuka... nie mogl uwierzyc ze kompletnie nic sie nie dzieje - wyjal ją z transportera a ona normalnie zaczela uciekac... postanowil ze nie ma innej mozliwosci trzeba zrezygnowac z zabiegu i sprobowac innym razem z innymi lekami - mozliwe ze na te jest po prostu odporna.
Pytalam go kiedys o narkoze wziewną ale u Tosi bylaby ona bardzo ryzykowna z tego wzgledu ze juz od malego ma powazne problemy z oddychaniem - ma przewlekły nieżyt nosa, charczy, chrapie - ale na szczescie nie zagraza to jej zyciu. Jak byla mala miala liczne grzyby w ukladzie oddechowym ktore udalo sie zwalczyc ale jakies powiklania zostaly...
Dzisiaj jest nieznacznie lepiej - teraz wieczorem zaczela jeść, a co najwazniejsze odzyskala humor - biega, skacze, czego juz naprawde dawno nie robila
wczoraj zrobila to gniazdo to moze trochę ja uspokoilo, ale pewnie nie na dlugo... i wlasnie odnosnie gniazda - myslicie ze warto takie gniazdo zostawic - niech sobie jest pod tym łóżkiem czy to jest raczej bez roznicy czy je posprzatam czy nie?