Autor Wątek: Nie mogę się doczekać :(  (Przeczytany 13480 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« dnia: Wrzesień 30, 2008, 15:12:13 pm »
hmm nie wiem czy już u kogos byl podobny problem - szukalam na forum ale nie znalazlam takiej samej sytuacji co jest u mnie - czyli mam samca wykastrowanego 6 tygodni temu i niesterylizowna samiczke. Problem jest taki - ze od ponad pół roku mieszkaja ze mna w jednym mieszkaniu - z oczywistych wzgledow przez caly czas byly od siebie izolowane (zreszta Tośka dlugo chorowala wiec to tez byl powod zeby nie spotkala sie z Kuba), a teraz jak Kuba jest juz wykastrowany, Toska zdrowsza chcialabym je zaprzyjaznic  :lol  Przez pol roku nie mialy ze soba bezposredniego kontaktu - ale czuly sie nawzajem, wachaly przez plyte postawiona na korytarzu no i oczywiscie znaczyly pod nią teren ;]
Dwa tygodnie temu - postanowilam ze czas najwyzszy na kontakt bezposredni  :DD  no i byl bardzo bezposredni bo Kuba od razu wyladowal na glowie Tosi  :oh:  
powiedzialam sobie - za malo czasu minelo od kastracji wiec dam im jeszcze czas. Kilka dni temu znowu sprobowalam i znowu bylo to samo... Kuba jest juz 6 tygodni po kastracji a nadal chce kopulować z Toska  :zdenerwowany czy to mozliwe? z kim nie gadam to u kazdego jakos szybciej krolik pozbywal sie szalejacych hormonow... nie wiem moze dopoki Toska nie bedzie wysterylizowana to on caly czas tak bedzie reagowal? mam nadzieje ze nie bo to jest dosc meczace pewnie przede wszystkim dla niej...
I tak sie ciesze ze wogole nie sa wobec siebie agresywne - nia ma zadnych objawow agresji ani niecheci, latajacego futra - sa raczej soba zaciekawione. Tak wiec łudze sie ze moze kiedys pozbede sie wreszcie tej plyty z korytarza   :/  
Co o tym myslicie? jakie procentowo mamy szanse na normalne wspólne życie ?  :P

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #1 dnia: Wrzesień 30, 2008, 15:23:06 pm »
Na jak długo pozwalasz być im razem?
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Offline Danae

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 614
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #2 dnia: Wrzesień 30, 2008, 15:40:46 pm »
Cytat: "madzia85"
Kuba jest juz 6 tygodni po kastracji a nadal chce kopulować z Toska  czy to mozliwe?

Mój Groszek jest pół roku po kastracji i kopuluje z piłką  :oh: czasami. Mniej więcej raz na miesiąc, raz na 2 miesiące. Znaczy moje łóżko w nocy moczem. Jednak do miesiąca to faktycznie te zachowania były intensywne, do 3 miesięcy jeszcze było niezbyt dobrze, tak od 3 miesiąca się uspokoił i te hormonki jakby opadły. Co do zaprzyjaźniania to nie wypowiedam się, bo nie mam doświadczenia.

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #3 dnia: Wrzesień 30, 2008, 15:54:08 pm »
Cytuj
Na jak długo pozwalasz być im razem?


Tak długo dopoki Kuba nie zabierze sie do rzeczy ;) nie ufam mu jeszcze - niby nie powinien juz zapladniac ale cholera go tam wie :] No nie wiem poczekam jeszcze az mu te hormony opadna - tak jak Bosniak gadalysmy na gg - na moje nogi juz sie nie rzuca wiec jest na pewno lepiej ale rewelacji jeszcze nie ma :/ moze jestem niecierpliwa ale tak juz bym chciala miec dwa przytulajace sie do siebie stworki :(

Nuna

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #4 dnia: Wrzesień 30, 2008, 15:58:51 pm »
Jesli zdecydowalas sie na zaprzyjaznienie to nie rozdzielaj ich, ani na noc, ani na chwile, wogole, maja byc razem i koniec.
 Rozdzielanie prowadzi do tego, ze nastepnego dnia kroliki musza zaczac wszystko od nowa. I tak wkolo Macieju. Rozdzielone czuja swoja obecnosc, swoj zapach, prowadzi to tylko do stresu, ktorego nie moga rozladowac, odbije sie to na nastepnym spotkaniu.
 Przygotuj pokoj, tak zeby niczego nie zniszczyly, ale zeby mialy miejsce do schowania sie, zeby mogly zejsc sobie z drogi, kuweta, siano, jedzonko. Niech ten pokoj bedzie terenem zaprzyjazniania sie przez kilka dni, dopoki bedziesz pewna, ze moga zamieszkac w jednej zagrodzie/ klatce.
Wypusc uszaki, obserwuj i nie wtracaj sie, mozesz dac im cos smacznego. Jesli beda sie gryzly rozdzielic, poglaskac, puscic- one same musza ustalic hierarchie.
Zostaw je na noc, na dzien- najlepiej zarezerwuj sobie weekend. Jesli wszystko sie ulozy mozesz umiescic kroliki w jednej klatce/ zagrodzie- nie wiem jak mieszkasz :) w zadnym wypadku nie rozdzielac.
Kopulowanie(kastratow, samiczek) to jest akt dominacji, nie ma nic wspolnego z seksem.

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #5 dnia: Wrzesień 30, 2008, 16:09:39 pm »
Absolutnie podzielam zdanie Nuny. Jeśli się boisz, że króliczek może być jeszcze zdolny do rozmnażania, to lepiej odczekać jeszcze tydzień i potem pozowolić im być razem. Pogwałcą się, pogwałcą i przestaną. Jak je będziesz tak wrzucać razem i zaraz zabierać, to nie dasz im szansy. Tosi się krzywda żadna nie stanie, jak ją trochę Kuba pomolestuje.
U nas Diego jeszcze trochę po kastracji miał zapędy w stosunku do Kluchy, ale samo mu przeszło - niewyżyty był, Kluska też nie była wtedy wysterylizowana i nic się jej nie stało. Za to zaprzyjaźniły się od razu  :lol
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #6 dnia: Wrzesień 30, 2008, 16:28:27 pm »
hmm ok zrobie tak jak mowicie - ale jak beda mlode to kazda z Was bierze po jednym ;P ;P ;P
Nie no zartuje - z tym naglym rozdzielaniem to faktycznie blad - bo pewnie bardziej je strasze niz pomagam  :DD eh czasami czlowiek chce przedobrzyc... ale myslicie ze 6 -7 tygodni jak odczekam jeszcze tydzien to bedzie juz zupelnie bezpiecznie chociaz pod wzgledem rozmnazania?

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #7 dnia: Wrzesień 30, 2008, 16:53:09 pm »
Cytat: "madzia85"
myslicie ze 6 -7 tygodni jak odczekam jeszcze tydzien to bedzie juz zupelnie bezpiecznie chociaz pod wzgledem rozmnazania?

Tak.
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Nuna

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #8 dnia: Wrzesień 30, 2008, 16:58:06 pm »
Weterynarze mowia 2 tyg. - czytalam jednak o nieplanowanych ciazach po tym okresie , slyszalam tez opinie 4 tyg. kwarantanny, ale ogolnie praktykuje sie 6 tygodni i jest to pewne. Zaden plemniczek nie wytrzyma tyle czasu w nasieniowodach  :lol

Offline azi

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2247
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY FPK
    • http://www.przygarnijkrolika.pl
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #9 dnia: Wrzesień 30, 2008, 21:06:15 pm »
Madzia po 6 tygodniach króliki możesz spokojnie puszczać i nie sadze ze przytrafia się jakieś maluszki.

Co do kopulacji: nie unikniesz tego - króle w ten sposób ustalają hierarchie . Puść je luzem i pilnuj żeby się nie gryzły, na pewno odróżnisz zwykłe ganianie od regularnej walki. W razie czego możesz ich kontrolować ze spryskiwaczem i ręcznikiem. Niestety  może tez latać futro, bo w czasie zaprzyjaźniania latać może go pełno. Przy kopulacji często jeden uszaty drugiemu wyrywa futro z karku - to normalne.

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #10 dnia: Październik 01, 2008, 12:40:11 pm »
ok dzieki wszystkim za odpowiedz :) to sa moje pierwsze kroliki ktore mam zamiar zaprzyjaznic i stad tyle watpliwosci ;) futra latajacego sie nie boje - wazne zeby krew sie nie lała :) jak beda jakies efekty dam znac :) jeszcze raz dzieki  :przytul

[ Dodano: Czw Paź 02, 2008 10:13 am ]
Więc tak... dałam im pełen luz i.... jak z tego dzieci nie będzie to mi kaktus na dłoni wyrośnie  :P Kuba kilkadziesiat razy molestował Tośkę - raz mu pozwalała a innym razem fukała na niego i biła łapkami - na szczescie bez gryzienia. Pod wieczór trochę się to ganianie uspokoiło - można powiedziec ze lezaly obok siebie w bezpiecznej odleglosci jednego metra ;) Ale najbardziej pozytywna rzecza jaka zaobserwowalam to to - że jadly  z jednej miski nie odganiając sie nawzajem  :jupi  Zamienily sie pokojami - Kuba znalazl sobie wygodne legosiwko u niej za klatka a Tosia u niego pod łozkiem. Tosia jak juz poczula sie zupelnie pewnie postanowila zagoscic w klatce Kuby a ten... nie mial nic przeciwko :] Nie wiem czy to dobrze czy zle bo podobno na poczatku nie powinno sie pozwalac krolikow przebywac w nie swoich klatkach.... gdy Kuba zblizal sie do swojej klatki Tosia fukała na niego, nie pozwala mu wejsc do wlasnego domu  :oh:  - ale on sie za bardzo nie przejmowal - albo i tak wskakiwal i ona wyskakiwala albo odwracal sie i w najlepsze zajadał się suszonkami z miski... Tak wiec pierwszy dzien oceniam pozytywnie - i chyba slusznie co?  :>

marsylia

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #11 dnia: Październik 05, 2008, 10:01:01 am »
Madziu gratuluje, przede wszystkim mocnych nerwów.
Ja wiem że jestem za słaba na zaprzyjaźnianie :(
Mi ciężko odróżnić czy sytuacja już wymaga ingerencji czy jeszcze poczekać.

Jak był u nas Maks/kastrat od pół roku/ i Pytunia też po sterylce. To króliki tworzyły jedną kulę kopiąc w siebie skokami i gryząc się nawzajem.
Futro latało. ALe najgorsze było to że one się po prostu zczepiały, i nikt nie chciał odpuśicć miałam wrażenie że się tak będą tłukły aż jednen drugiego zagryzie  :bejzbol

Wiec pasowałam i rozdzielałam, w efekcie Pytunia jako mniejsza skonczyla z rozerwanym uchem i warga :zdenerwowany

Kopulacji u nas w ogóle nie było.

Mam nadzieje, że Twoja parka ładnie się zaprzyjaźni, to do czego dziś doszłaś, to moje najwieksze marzenie.
Ja już nawet nie chcialam lizacej sie parki, ale chociaz neutralnośc.
Maks znalazl dom i zaprzyjaznianie sie skonczylo.

Powiedz czy Twoje też się tak zczepiają i przetaczaja przez pokój?
Czy w ogole nie ma gryzienia ?

Offline bosniak

  • Członek SPK
  • ****
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
  • **
  • Wiadomości: 9532
  • GRUPA ADOPCYJNA SPK
    • Uszate serduszka czekają...
  • Moje króliki: Antosia i Masza
  • Za TM: Klusia, Venus, Nala, Diego, Jaskier, Rusałka, Azja, Moona, Astra, moja jedyna Helenka, Miś , House
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #12 dnia: Październik 05, 2008, 10:20:14 am »
Cytat: "madzia85"
Tak wiec pierwszy dzien oceniam pozytywnie - i chyba slusznie co?

Jak najbardziej  :lol Zostaw je już razem - będzie ok. Pozdrawiam gorrrąco i przesyłam głaski dla dwóch par uszu  :rotfl2
Zapraszam do Uszatej Przystani: www.facebook.com/uszataprzystan

Nuna

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #13 dnia: Październik 05, 2008, 10:35:14 am »
Marsylia jesli kroliki tworza klebek, wgryzaja sie w siebie trzeba je natychmiast rozdzielic, recznie lub z pomoca spryskiwacza do kwiatow, odwrocic uwage np. smakolykiem, glaskaniem i znowu puscic, zaczna sie gryzc znowu rozdzielic. To meczace i kosztuje sporo nerwow, ale warto sprobowac. Dobrze miec kogos do pomocy.
Pokoj do zaprzyjazniania powinien byc duzy i z kilkoma skrytkami zeby krolik mogl uciec, schowac sie, odpoczac.
Zdarza sie, ze kroliki to dwa dominanty i wtedy klapa :(

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #14 dnia: Październik 05, 2008, 19:06:36 pm »
Marsylia moje na szczęście ani razu nie zachowaly sie tak jak opisujesz - czyli nie zczepiały się, nie gryzly ani nie wykonywaly zadnych innych agresywnych ruchow. Bardzo sie z tego ciesze bo gdyby bylo inaczej tez nie wiem czy potrafilabym patrzec na to co sie dzieje i czy mialabym sile do walki z nimi   :(  pewnie dla dobra obu kroli bardzo bym sie starala zeby bylo dobrze ale wiadomo ze byloby ciezko :( Przykro mi ze z Twoimi krolami sie nie udalo... u mnie narazie nie ma co mowic o wielkiej przyjazni - jest tylko i wylacznie tolerancja... jak stana sobie na drodze jest tylko spojrzenie, stykniecie sie noskiem i szybki obrot w druga strone, z malym fuknieciem przez Toske. Na szczescie Kuba juz sobie darował te orgie ktore wyczynial z Toska - ktore chyba najbardziej dla mnie byly meczace :P

Narazie sytuacja wyglada tak: swobodnie biegaja razem - juz wogole nie zamykam ich osobno, nawet klatke Tosi wstawilam juz do mojego pokoju w ktorym jest juz klatka Kuby. Kuba uwielbie dwie klatki - wchodzi na przemian raz do jednej raz do drugiej - pije z obu poidelek i zalatwia sie do obu klatek :] Z Tosią mam maly problem bo.... nie akceptuje juz swojej klatki.... calkowicie przywlaszczyla sobie klatke Kuby. Tylko do niej wchodzi, tylko z jego poidelka pije i tylko w niej sie zalatwia... nie wiem dlaczego tak jest i nie wiem czy moze tak zostac.... Zaznaczam ze nie przeganiaja sie nawzajem - przyjmuja obecnosc "obcego" krolika w swojej klatce ze spokojem... wiec nie wiem - moze zostawic to tak?
Druga niepokojaca kwestia to taka że... Tosia bardzo malo je. Pierwsze 2 dni chodzilam za nia z miska bo nie chciala jesc jak miska stala na podlodze w pokoju Kuby. Zauwazylam ze nie czuje sie tam pewnie - a w swoim dawnym pokoju jadla normalnie. Teraz juz jest troche lepiej - dzisiaj juz wogole bylo fajnie - dalam im obiad w dwoch miseczkach obok siebie i oba wcinaly nie zwracajac uwagi na siebie :) Piekny widoczek  :jupi  ale i tak martwi mnie ta kwestia karmienia bo Tosia ogolnie je mniej od Kuby i gdy ona juz skonczy czy to sniadanie, zieleninke czy suszki to Kuba zabiera sie za jej porcje i ona nie ma juz na pozniej  :oh:  wydaje mi sie ze juz kiedys czytalam tu na forum o podobnym problemie ale mimo to nie wiem jak to zorganizowac zeby jedno nie chodzilo glodne a drugie przejedzone  :/  
No nic mysle ze narazie jest i tak dobrze patrzac na to jak malo czasu minelo i oby z kazdym dniem bylo coraz lepiej.... dzieki wszystkim za wsparcie  :przytul

Offline Ciapusia

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 3526
  • Płeć: Kobieta
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #15 dnia: Październik 05, 2008, 20:27:38 pm »
No to tak - dzisiaj znowu bylam u weterynarza i znowu DO weta szlam z jednym na rekach, z drugim w transporterze, a OD weta z dwoma w jednym transportezrze :DD  - napatrzec sie na nie nie moglam(ta sytuacja powtorzyla sie juz trzeci raz - trzy razy bylismy razem u weta). No i tak jaoks mnie natchnelo pojsc do kolezanki i na obcym terenie je zapoznac... co mnie uieszylo - nie gryzly sie, zawsze agresywa Ciapula byla spokojna. Przez jakis czas w ogole nie zwracaly na siebie uwagi, az w koncu Jasper zabral sie do rzeczy.... zaczely sie seryjne gwalty :bejzbol
 No coz - w piatek szykuje sie nam kastracja :PP Mam nadzeje, ze po niej jego zachowanie sie zmieni.. Jesli tak to mysle, ze mają duza szanse na zaprzyjaznienie :lol
"Wy nie cofniecie życia fal.
Nic skargi nie pomogą -
Bezsilne gniewy, próżny żal,
Świat pójdzie swoją drogą."

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #16 dnia: Październik 05, 2008, 21:10:50 pm »
gratulacje,po kastracji bedzie lepiej i tak samo postepuj
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Offline madzia85

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2523
  • Płeć: Kobieta
  • POŚREDNIK ADOPCYJNY AZYLU
    • Azyl Dla Królików w Toruniu
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #17 dnia: Listopad 16, 2008, 20:51:17 pm »
pewnie powinnam zmienić tytuł postu - bo mój problem nie dotyczy teraz zaprzyjazniania Kuby z Tosia (bo tutaj wszystko idzie w dobra strone - ewidentnie Kuba dominuje co mnie bardzo cieszy bo on z charakteru raczej taki "dziadek", ale z zadziorną Tosią jakoś sobie pradził ;).

Teraz mam znacznie poważniejszy problem bo jak mam zaprzyjaźnić Tosię z.... moją mamą?  :oh:  brzmi głupio ale wcale nie jest mi do śmiechu.... Tosia jest u mnie w domu (tzn w domu moich rodziców od około 8 miesięcy czyli jak miala 3-4 miesiace). Tak jak wczesniej pisalam ona i Kuba byli rozdzieleni w dwoch roznych pokojach - czuli sie jedynie przez plytę ktora ich rozdzielala. Cały czas wszystko bylo w porzadku - Tosia była kochanym, przytulaśnym króliczkiem, była bardzo wesoła i zabawna - uwielbiala byc glaskana głownie przeze mnie i przez moją mamę. Wrecz przytulala sie do reki mojej mamy - przychodzila na jej zawolanie, mama nie raz ją karmiła, sprzatala jej w klatce gdy mnie nie było. Jakieś 2 miesiące temu (jeszcze zanim Tosia ostatecznie zamieszkala z Kubą) mama mówiła mi ze jak wchodzi do pokoju to Tosia jakby wybiega z pod łóżka i warczy - ale nic poza tym, zaraz dawala sie glaskac, nic specjalnego sie nie dzialo. Mówiłam sobie - to nic takiego - przeciez wiadomo dojrzewa, do tego nie jest sterylizowana wiec to pewnie hormony, urojone ciąże itd. Fakt wyrywala sobie futerko, probowala robic gniazda ale po kilku dniach jej przechodzilo. Z czasem zamieszkala z Kuba o czym juz pisalam. Wszystko bylo ok (jesli chodzi o moją mame).
Jednak od okolo 2 tygodni nastapil jakis koszmar... moja mama nie może normalnie przejsc przez pokoj, przez korytarz zeby nie zostac zaatakowana i pogryziona przez.... Tosię... to nie jest podgryzanie - to jest taka agresja jak groźnego psa... myslalam ze to jednorazowy wybryk ale to zaczelo powtarzac sie codziennie... kilka dni temu Tosia tak mocno chwycila moją mame ze noge, że musialam ją odrywac siłą... tak sie wczepiła zębami że wisiala w powietrzu... moja mama ma ranę na nodze i to nie jedną... Tosia zaczela byc zamykana w pokoju (w tym gdzie mieszka z Kuba). Wypuszczana jest tylko jak nie ma mojej mamy w domu... dzisiaj postanowilam ze dam jej szanse - ze moze juz jest ok - ale nic z tego.. zawsze podbiegala, warczala i gryzla jak mama sie ruszyla czy chodzila a dzisiaj mama spokojnie siedziala a Tosia jak gdyby nigdy nic podbiegla do niej i rzucila sie na nia z taka agresja ze az ciezko mi to opisac... już mamy tego dosyc - moja mama najzwyczajniej sie boi i ja tez sie boje bo nie wiem co teraz mam z tym wszystkim zrobic?

Dlaczego akurat moja mama skoro nigdy w życiu nic jej złego nie zrobiła, a wrecz przeciwnie zajmowala sie nią prawie tak samo jak ja? W środę Tosia ma sterylkę, jakie są realne szanse, że wszystko wróci do normy? Czy wogole sa jakies szanse, bo obawiam sie, ze teraz jak Tosia wyczula ze mama sie jej boi i ze moze ja gryzc bo nic zlego sie nie dzieje... to tak już zostanie? Mieszkanie nie jest duże - jedyna szansa zeby ochronic moja mame to jest zamykanie Tosi w pokoju a tym samym Kuby bo nie moge jednego wypuscic a drugiego trzymac w zakmnieciu... juz nie wspomne ze przeciez nie bede wystawiac klatki dla Kuby i jedzenia... poza tym maja sie zaprzyjazniac - milosci jeszcze miedzy nimi nie widac a to wlasnie na nią czekam.

Nie mogę się narazie przeprowadzić i zabrać obu do innego mieszkania, zreszta to juz nie o to chodzi - mama zawsze bardzo mi pomagala przy krolikach, a teraz jak Tosia zrobila sie tak agresywna to ja nawet nie moge opuscici domu na caly dzien (o dluzszym wyjezdzie nawet nie wspomne) bo mama nie bedzie miala jak ich nakarmic i im posprzatac... problem jest naprawde powazny bo w domu jest nerwowa atmosfera,  probuje zrozumiec Tosie- dojrzewa, jest przed sterylka, do tego mieszkaly u mnie adopcyjne kroliki - ktore w piatek wywiozlam (myslalam ze to pomoze bo wiadomo ze wiekszosc krolikow nie akceptuje obcych kroliczych zapachow) zostal u mnie jeszcze jeden 4 tygodniowy!!! maluch ktoremu ratuję zycie bo ma zaawansowana kokcydioze no i ten wiek sam mowi za siebie...ale on i tak jest w wiekszosci w klatce i to na biurku w innym pokoju... nie mam pojecia co robic...

Liczę na tą sterylkę ale jaka jest realna szansa ze ona faktycznie zmieni tę chorą sytuację...??? Pomóżcie proszę :( Nie tylko ja i moja mama się męczymy ale przede wszystkim Tosia bo ona przecież nie rozumie dlaczego jest ciągle zamknięta...  :(

Nuna

  • Gość
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #18 dnia: Listopad 17, 2008, 08:49:34 am »
Ojej, ale sie narobilo :(
Nie wiem dlaczego akurat na Twoja mame reaguje agresywnie, widocznie w jej przekonaniu nie nalezy do stada.
Sterylka pomoze zmniejszyc jej terytorializm, ale oczywiscie gwarancji nie ma, ze przestanie byc agresywna :( ale jest duza szansa.
Wiem, ze np. u kotek agresywnosc laczy sie z duzymi wahaniami hormonalnymi, a nawet ze zmianami na narzadach plciowych.
Obserwujcie krolinke uwaznie, jesli widzisz, ze zaraz bedzie atak niech mama lagodnie do niej zagada, jesli sie nie boi, to niech polozy reke na lebku Tosi i delikatnie przycisnie, reka musi isc z gory, nie przed oczami uszatka.
 Jesli ma obawy moze uzyc rekawicy :) wazne zeby reagowac zanim nastapi atak.

Offline Danae

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 614
Nie mogę się doczekać :(
« Odpowiedź #19 dnia: Listopad 17, 2008, 10:18:40 am »
Faktycznie nieciekawe. Czemu akurat Twoja mama? U mnie jest tak, że mój mąż pracuje w domu i spędza z Groszkiem bardzo dużo czasu, sprząta mu klatkę, daje smokołyki  :oh:  jedzenie od czasu do czasu. Ja rano karmię Groszka, wychodzę do pracy, przychodzę sprzątam Groszkowi kuwetę, a wieczorem go karmię. Kiedy Groszek zaczął dojrzewać i stał się agresywny zaczął mnie gryźć, przeważnie atakował ręce kiedy chciałam go dotknąć, ale bywało też że atakował zębami moje nogi. Teorie miałam dwie dlaczego (skoro przecież to ja go karmię, u psów podobno lepszy jest ten kto karmi, ale nie u królika mojego) - po pierwsze jestem dużo słabsza od męża, a po drugie byłam z nim mniej zaprzyjaźniona bo mniej czasu z nim spędzam. Do tego Groszek jest zazdrosny o mojego męża. Pomogła kastracja u mnie, agresja opadła, kiedyś atakował mnie z rozpędu bez żadnego powodu, z agresją. Teraz na codzień mnie nie gryzie raczej, zdarza mu się w zabawie, albo jak broni swojej zabawki mnie ukąsić, ale nie jest to już takie agresywne, jest to raczej uszczypnięcie. Mam nadzieje, że u Ciebie sterylka pomoże, bo wiem co to znaczy jak bolą dłonie i nie można ich zgiąć  :(