Przypadkowo dziś rano trafiłam na relację "na żywo".
Dziwne, że właśnie tam (na cmentarzu) króliki się przyjęły - przecież chodzą tam ludzie, pogrzeby. Problem musiał być w kilku sztukach które po ok. dwóch latach (lub więcej choć wtedy szybciej by o tym mowiono niz teraz) tak się rozmnożyły i wylazły z nor
Mówiono ze osoby z koła łowieckiego odłowią i wypuszczą w listopadzie (nie teraz bo samice pewnie jeszcze kotne).