Autor Wątek: Ku przestrodze...  (Przeczytany 2329 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

rashid

  • Gość
Ku przestrodze...
« dnia: Maj 24, 2009, 20:32:02 pm »
Nieco ponad 3 lata temu dziewczyna namowila mnie (szantaz byl!) na sprezentowanie jej krolika. Trafil do nas malutki i szybko zdobyl sobie nasze serca. Dosc powiedziec, ze natychmiast po przywiezieniu do mieszkania zaczal nas lizac po dloniach i lasic sie. I taki juz z niego zostal pieszczoch, chociaz nieco zadziorny.

W piatek przed wyjsciem do pracy zwrocilem uwage, ze jakos tak nie ma humoru, nie chce jesc swoich ulubionych cukierkow witaminowych. Wieczorem nadal byl ponury i nie mial ochoty sie ruszac z miejsca. Napoilismy go woda, odpuscilismy jedzenie i stwierdzilismy, ze jesli do rana sie nie poprawi, to idziemy do weterynarza. W sobote o szostej rano w klatce zastalismy krolika w agonii. Lezal na boku, nie mogl sie podniesc. Zmarl zanim zdazylem znalezc numer do lecznicy calodobowej - doslownie w ciagu kilku minut. Czytajac teraz opisy chorob domyslam sie, ze to byl pomor (byl co prawda osowialy, ale wyraznie widoczne byly ruchy plywackie tylnych konczyn przy poruszaniu). Nie musze chyba pisac jak sie teraz czujemy. Zawalilismy opieke, bo co krolik mial sam zrobic z ta choroba...

Krolik od zeszlego lata byl trzymany w domu, wiec nie wiem skad sie wziela ta choroba. Dlatego chcialbym uczulic wszystkich posiadaczy tych milych zwierzakow, niezaleznie od tego czy trzymaja je tylko w mieszkaniu, do szczepien, regularnych wizyt u weterynarza, a przede wszystkim do nieodkladania wizyt, kiedy widzicie, ze cos z krolikiem jest nie tak. Wydaje mi sie, ze ta sama choroba dopadla go tez jakis rok temu, ale wyszedl z tego wtedy (z pomoca weterynarza). Pierwotnie myslelismy, ze ma uszkodzona lapke i jeden weterynarz po sprawdzeniu lapki nie mogl dojsc do przyczyny i uwazal, ze prawdopodobnie jest wszystko OK. Dodatkowo wiec namawiam, do naciskania na lekarzy jesli widzicie, ze krolik ma jakis problem - dla nas to bylo oczywiste po jego zachowaniu - stad wizyta u drugiego weta, ktory postawil go wtedy na nogi w kilka dni. Niestety w tym tygodniu nie zdazylismy.

Offline Tocha

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 5626
  • Płeć: Kobieta
  • Tam dom Twój gdzie królik Twój... I bobki jego ;)
Ku przestrodze...
« Odpowiedź #1 dnia: Maj 24, 2009, 20:45:21 pm »
rashid, bardzo mi przykro z powodu króliczka :(
Ale szczerze wątpię, żeby to był pomór :( Najprawdopodobniej króliczek nie jadł bo miał zator. Jest to bardzo częsta przypadłość. Króliczki są wtedy osowiałe, nie chcą się ruszać, nie mają apetytu.
Szkoda, że poprzednim razem lekarz wam nie powiedział co to było...
Naprawdę bardzo mi przykro.
Wiem, że to teraz już nie jest aż tak istotne dla was, co to było. Ale tutaj jest na temat pomoru.

Aneczka

  • Gość
Ku przestrodze...
« Odpowiedź #2 dnia: Maj 25, 2009, 15:56:43 pm »
Pomór to to nie był napewno, zwłaszcza, jeżeli piszesz, że tą chorobę już raz przeszedł. Prawdopodobnie to problem z brzuskziem, np zator, a ponieważ króliki nie mogą nie jeść dłużej niż 10-12h, to tak się to skończyło.
Bardzo mi przykro z powodu króliczka

Filemonka

  • Gość
Ku przestrodze...
« Odpowiedź #3 dnia: Maj 26, 2009, 23:17:41 pm »
nie wiedzialam ze króliczki nie mogą nie jeść dłużej niż 10/12 godzin!!!
przykro mi z powodu kroliczka:(rozumiem co czujecie:(
ja juz po przygodzie z kleszczami u Tuni nauczylam sie ze trzeba reagowac od razu:(
teraz Tunia jest zdrowa i moze powinnam ja zaszczepic za jakis czas.
przemysle ta sprawe
wspolczuje Wam bardzo:(

Aneczka

  • Gość
Ku przestrodze...
« Odpowiedź #4 dnia: Maj 26, 2009, 23:32:41 pm »
Filemonka, na pewno powinnaś ją zaszczepić, niech się trochę zregeneruje po przygodach ostatnich dni i zaszczep koniecznie. Myksomatoza i pomór sa przenoszone przez owady kłujące (np komary) i sa, niemalze, w 100% śmiertelne