Ja również nie robiłam spotkań w wannie,a to przede wszystkim dlatego,że Ciacho na śliskich powierzchniach wpada w panikę i rzuca się jak wariat.Już jeden przykry wypadek w takich okolicznościach miał(na stole u weterynarza),więc nie chcę ryzykować,żeby znowu czegoś sobie nie zrobił.
Notomiast,co ciekawe w przypadku moich potworów nie sprawdzają się spotkania na neutralnym terenie-co wydaje się być dość dziwne...Wygląda to tak,że Dziunia przeniesiona w takie obce miejsce sztywnieje i przypłaszcza się do ziemi ze strachu,Ciacho natomiast,jak zawsze ciekawsko spaceruje,po czym robi się napastliwy w stosunku do królinki.Ta napastliwośc jest dośc agresywna,więc myślę,że nie wynika z popędu,ale z chęci dominacji.Może on w ten sposób próbuje "przejąc" nowy teren...
W każdym bądźrazie robi się gorąco i muszę je rozdzielić,bo bidula ucieka przerażona przed nim i kwiczy ze strachu.
Zdecydowanie inaczej sytuacja ma się na ich wspólnym terenie(wcześniej Ciacha).Tutaj podczas wspólnego wypuszczania nie dochodzi do takich ekscesów,choć hierarchia została już na poczatku ustalona i to Ciacho zdecydowanie jest dominantem.Jednak toleruje obecność Dziuni i tylko z żadka ją pogoni,jak akurat sam chce dane miejsce zająć-np.karton z siankiem.Wspólne szamanie zieleniny tekże zazwyczaj przebiega pokojowo,jedynie gdy krolica beszczelnie wyciągnie Ciachowi żarcie z pyska to ten się irytuje i fuknie na nia i przytupnie.
Niestety nie widzę jednak, aby ich więzy się zaciśniały.Raczej każde chodzi własną drogą,brykają na zmianę i odpoczywają oddalone od siebie.A to już ponad dwa tygodnie wspólnego przebywania...
Czy jets jeszcze szansa,że zaczną się do siebie garnąć?