Własnie od piątku jestesmy po zabiegu
. Mam nadzieje, że małej minie ta wściekłość. Ale co z tego, że brzusio pocerowany skoro zębiska w ruch. Nie chce jeść, pić i kupkać a za to gryzie jak pirania, dziabie i nie puszcza małpa jedna i na dodatek warczy. Ja tu leki, przysmaki, termoforek, niniu niuniu a helga jedna dziab dziab, zagryze i zakopie
. A taki milusi karzełek niemiecki był zasmarkany jak zabrałam do domu. Syn mi sie nie zbuntował jak dojrzewał a z tą cholerą rady nie daje. Jak mnie w tyłek użarła do krwi, bo do szafy chciała wiec pańca kucnęła i pokazać chciała,że mozna wejść to miałam cheć do gara z gołąbkami dorzucić czorta...żeby zmiękła....
Nie cierrrrpie dojrzewających nastolatków