Rawrunia jak jest zmęczona (od rana do wczsnego wieczora, oczywiście ;P) to przyjmuje pozycję na klopsa. Leży tak leży, oczy się jej zamykają, często przechyla się na boki (co wygląda bardzo rozkosznie!) ale nigdy nie kładzie się na podłodze (ma swój ulubiony dywanik na którym odpoczywa). Nauczyła się, że jak przynoszę jedzenie, to często karmię ją z ręki, więc wskakuje mi na nogi (a robi niezłe 'gały' jak słyszy szelest jedzenia
). Mam już ją prawie miesiąc, jest kochana mimo że budzi mnie rankami bo jest głodna. Rozbrykana jest i to bardzo, nieźle skacze (ostatnio wskoczyła mi na PS2 na półce
). Na razie ma prowizoryczną zagrodę, ale boję się, że w końcu niedługo mi z niej wyskoczy. W każdym razie chodzi mi o to, że mimo iż jest wesoła, rozbrykana, raczej czuje się dobrze (jak wchodzę do zagrody to rzuca mi się na papcie i robi mi ósemki wkoło nóg tak, że nie mogę się ruszyć bo boję się, że ten wariat wskoczy mi pod nogi) ale nigdy nie leży na "kotleta jagnięcego" tylko zawsze "na klopsa". Może tak lubi? Może jest jej zimno? Sama nie wiem... chciałabym, aby czuła się naprwadę dobrze w swojej zagrodzie... Mam wykazać się cierpliwością i czekać? Mogę jedynie dodać, że jest wypuszczona z klatki na ok 12 h i lata po zagrodzie, która jest tak mniej więcej 1/3 mojego pokoju, więc narzekać na brak ruchu nie powinna