Minęło parę dni od drugiego odrobaczenia Maszki, rana łysa na mordce okazała sie NIE BYĆ GRZYBICĄ, kicia się zadomowiła- dorosła kotka ją zaakceptowała.... więc podjęłam decyzję o "zaprzyjaźnianiu" na całego ( oczywiście pod moim czujnym okiem
) Maszki z Tosiulem ( który- jak pisałam wcześniej- miał powody do niezadowolenia w czasie kwarantanny Maszki ) .... wiecie co się wydarzyło
Już któryś dzień Tosiek biega swobodnie po domu- kicia początkowo sie go bała, chyczała, uciekała na fotele, krzesła.... teraz razem ganiają się po pokoju
, bawią się w chowanego za wiszącym z łóżka kocem
Tosiek skacze w górę i wyraźnie cieszy go nowe towarzystwo
podobnie jest z Maszą, która wreszcie ma "równego sobie".....
Tak obserwowałam z radości,a te ich zabawy i ganianki i Toska, któremu znowu "oko zabłysło" od czasu odejścia Franka..... i podjęłam kolejną próbę kuwetkową..... iiii
nie chcę zapeszyć ale
3 dobę znowu kuweta narożnikowa w klatce a nie poza nią
Tosiul ślicznie się załatwia- nawet bobków niewiele poza kuwetą ( w domu wcale nie gubi ale korzysta jeszcze z kociej kuwety w łazience... takiej ze żwirkiem zbrylającym ... i czasami z psiej budy
jak Gaja nie upilnuje sobie
)
Więc jednak to było śmiertelne obrażenie się Tośka, ta kuweta za klatkę wyrzucana demonstracyjnie
Baaardzo się cieszę