Witam.Chciałbym w swoim pierwszym poście na tym forum opisać to co spotkalo naszego królika i nas tydzień temu,ale zacznę od poczatku .Miske kupiliśmy 5 lat temu w jakim hipermarkecie.była bardzo mała i przepiękna /krzyżówka angory z barankiem/.Myśleliśmy ze będzie to nasz kolejny zwierzak bo od wielu lat mieliśmy w swoim domu istne zoo/niezliczone ilości kotów /gadów tzn węży jaszczurów takich jak legwanów waranów itp itp.Jeden zwierzak więcej nie robił nam żadnej różnicy.Miska jednak okazała sie takim zwierzakiem ze zaczęliśmy sadzić ze w jej środku jest człowiek.Miala swój uparty charakterek i tendencje do niszczenia kabli i umeblowania mieszkania ,ale wcale nam to nie przeszkadzało,bo na ten ogrom zwierzaków to tylko ona potrafiła nas kochać,tak zupełnie bezinteresownie,nie za jedzenie.
Byla zawsze tam gdzie my podstawiając sie żeby ja głaskać.Ta nasz idylla trwała kilka lat ,kilka razy trafiało sie ze mieliśmy z nia naprawie ciężkie problemy, bo 2 lata temu strasznie sie połamała spadając chyba z krzesła.W tym roku przyplątał sie jeszcze pierwotniak ,ledwo sie ja udało uratować,ale wyzdrowiała.Gdy tydzień temu wróciłem z pracy Zona mi powiedziała ze coś chyba jest z Miska zle bo sie nie załatwia i jest strasznie napuchnięta.Niestety do wieczora ta sytuacja wcale sie nie poprawiła ,a my zamiast pedałować na nocny dyżur dostaliśmy jakiegoś zaćmienia umysłu ,myśląc sobie ze to tylko zatwardzenie,podamy trochę oleju i jej przejdzie.Rano sytuacja wcale nie wyglądała lepiej.Niestety musieliśmy iść do pracy.Ja sie wcześniej,,urwałem,,nie mogąc wysiedzieć w pracy i już około 13 bylem w domu.Niestety to co zobaczyłem to był już królik w stanie krytycznym.Dopiero od 15 była otwarta przychodnia w której ja wcześniej leczyliśmy.Tu znow pech przed nami były 2 osoby i sie zaczęło ,każda osoba siedziała po 40 minut a nam królik zdychał na kolanach.Nie wytrzymałem zaczelem coś pyskować zrobił sie raban i nareszcie ktoś sie zainteresował.Zona weszła do środka ja na zewnątrz czekałem chociaż bylem pewien ze wyjdzie z uśpionym królikiem.Po kilkudziesięciu minutach wyszła .królik zyl dostał leki pojawiła sie nadzieja ze może i tym razem sie uda.Niestety okazało sie ze krolik musi dostać tlen ,którego w przychodni zabrakło/nie będę komentował/Jedziemy na Bemowo tam będzie ,znów pech czekanie na autobus 15 minut.Kilkaset metrow przed przychodnia zaczynam biec żeby szykowali tlen ,Zona została z tylu z królikiem za kurtka.Ja wleciałem do środka .Juz szykują tlen ,ale coś Edyty nie widać,wyszedłem na zewnątrz idzie ,ale widzę po minie ze to koniec.Zabrakło kilku minut
Chciałem to wszystko opisać po to żeby komuś kto zobaczy ze ze królik ma w/w objawy nie zastanawiał sie tylko trzeba biec szybko do weterynarza,bo naprawdę mogą liczyć sie minuty.
Kupiliśmy drugiego królika,podobnego do Miski,ale czy będzie choć trochę taka jak ona ...czas pokaże.
Pozdrawiam Jacek