Od ok. dwóch tygodni znowu mam problem z moją króliczką.
Zaczęło się znacznie zmniejszonym apetytem i robieniem małych, suchych bobków, niektóre były połączone włosami. Z własnego doświadczenia i nie tylko, wiem, że zwykle takie objawy wskazują na zator i jak najszybciej trzeba udać się do weterynarza i rozpocząć leczenie (nawadnianie, leki itd). Więc poszłam. Początkowo wet stwierdził, że poza żołądkiem zalegają bezoary, ale nie jest źle. Powiedział, że na razie nie ma potrzeby podawania kroplówki, w domu miałam podawać tylko Gasprid 2x1/4 tabl i przyjść do kontroli za 10 dni. Niestety, żadnej poprawy nie było widać, bobków pojawiało się coraz mniej, a króliczka miała coraz mniejszy apetyt. Poza tym, nie była taka żywotna jak zawsze, ale nie osowiała. Nie czekałam 10 dni, poszłam do lekarza wcześniej. Ten ją zbadał, znowu stwierdził, że coś zalega poza żołądkiem, i nie podobały mu się bobki, które mu pokazałam. Po zrobieniu zdjęcia Rtg, okazało się, że bardzo duże bezoary zalegają w żołądku, a nie poza. Wet stwierdził, że to dość poważny stan. Uprzedził nawet, że czasem w takich przypadkach usuwa się to operacyjnie. Po paru dniach zrobiliśmy kolejne zdjęcie RTG brzucha, tym razem z kontrastem. Kontrast został podany ok. 7.00 rano, a zdjęcie zrobiono ok 12.00 w południe. Okazało się, że po tych 5 godzinach kontrast nadal zalegał w żołądku. Weterynarzowi się to b. nie podobało, powiedział, że ten zator nie przesuwa się dalej.
Od ok. tygodnia jeździmy na kroplówki. W domu Zuzia dostaje lek na perystaltykę jelit (2x1/4tabl). Sama podaję też lakcid, Espumisan (2x0,5ml), poza tym staram się dodatkowo dopajać ją doustnie i masować brzuszek, ale nie bardzo mi to wychodzi. Od dwóch dni podaję jej Vibovit dla niemowląt (a może lepiej nie podawać??). Wet kazał dawać również pastę Bezo-Pet, ale wiem, że są różne opinie na temat jej skuteczności. Poza tym, to przecież tłuszcze i oleje. Wiem, że np. parafina nie jest wskazana przy zatorach, ponieważ może utrudnić nawodnienie i zmiękczenie zatoru. Czy pasta nie ma podobnego działania? Trochę podaję , lecz z pewnymi obawami. Podtykam jej pod nos zieleninkę. Trochę zjada, ale malutko, obecnie wręcz minimalnie. Przez ostatnich parę dni zjadała jedynie rukolę i kiełki słonecznika (które b. lubi), odrobinkę skubnęła cykorię (teraz nawet nie rusza), no i widzę, że trochę skubie sianko, ale niewiele go ubywa. Wczoraj bardzo chętnie zjadła koperek, wręcz się na niego rzuciła. Myślałam już, że apetyt jej wrócił. Jednak dzisiaj niezbyt chętnie je nawet koperek, zjadła trochę z ręki, ale nic więcej. W sumie po tygodniu leczenia powinno być już choć troszkę lepiej, jednak nie wygląda to ciekawie. Odkąd zaczęła dostawać kroplówki, jest można by powiedzieć osowiała, nie chce w ogóle kicać, chociaż dba o higienę, myje się, broni się przed braniem na ręce, ucieka przede mną, bo wie, że albo jedziemy do weta, albo coś będę przy niej robić itd. Jednego dnia, cały dzień przesiedziała w jednym miejscu, nie kładła się. Trochę zjadła, jak jej zręki dałam. Teraz też siedzi prawie cały czas w jednym miejscu, niechętnie się porusza (choć teraz to i tak trochę rozkłada się z wyciągniętymi nóżkami, nie siedzi cały czas przykurczona), chociaż reaguje na bodźce i wydaje mi się, że jest czujna (nastawia uszy, jak coś usłyszy).
Zauważyłam też, że od czasu do czasu b. mlaska (szczególnie podczas jedzenia siana, ale nie tylko), coś tam jakby przeżuwa, nawet jak nic nie je, tylko jak np. sobie leży. Wiem, że przy problemach z zębami są podobne objawy i jestem już na tym tle przewrażliwiona (miałam podobny problem z moim poprzednim królikiem i nie chcę, żeby sytuacja się powtórzyła), więc zasugerowałam wetowi, żeby dokładnie jej te zęby obejrzał. Stwierdził, że trzonowce są trochę długie, ale nie na tyle, żeby królikowi przeszkadzały - powiedział, że za miesiąc bedą do korekcji. Zrobiliśmy też Rtg głowy i ponoć wszystko w jak najlepszym porządku (żadnych ropni, korzenie też OK). Powiedział, że takie mlaskanie często pojawia się przy zatkaniu. Jak myślicie, miał rację?? Jednak wczoraj coś wspomniał, że przez ten tydzień, jak Zuzia nic twardego teraz nie je, w ogóle mało je, to sobie tych zębów nie ściera, więc je skrócił. Stwierdził, że jeden trzonowiec był dość długi i mógł jej przeszkadzać. Ale po zabiegu Zuzia jeszcze bardziej mlaska... Byłam przy zabiegu i na języczku widziałam taki nalot (jak my czasami mamy). Zapytałam się o to weta, a on powiedział, że to normalne jak królik nie je. Dzisiaj jeszcze raz obejrzał dokładnie j. ustną, zęby (pyszczek otworzył rozwieraczem) i nic tam nie widzi, co by mogło jej przeszkadzać. Nadal twierdzi, że to typowy objaw dla bezoarów. Ale ja mam wrażenie, że oprócz mlaskania, ciężko jest jej gryźć jedzenie...
Po 2-3 pierwszych kroplówkach wydawało się, że jest ciut lepiej, ponieważ pojawiło się trochę większych, już nie takich suchych bobków, choć nadal połączonych/wypełnionych sierścią. Jednak przez dwa dni bobki nie pojawiały się wcale. Zuzia niby siedziała w kuwetce, ale nic nie robiła. Dopiero wczoraj zrobiła parę bobków, lecz były one suche i bardzo małe. Prawdą jest, że złożyło się to z podaniem Gerberka z marchewką dla dzieci. Czy mogło to dodatkowo spowodować zatwardzenie? Bo przecież dzieciom gotuje się marchewkę, jak mają rozwolnienie. A marchewka w Gerberkach jest chyba gotowana? Czy może to tylko zbieg okoliczności?
Wspomnę, że od 2 tygodni Zuzia bardzo malutko też siusiała. Po nawodnieniu siusia niby więcej, ale z tym też różnie bywa, bo niechętnie się porusza, więc i kuwetkę rzadko odwiedza. Dopiero jak ją zagonię do toaletki, żeby się załatwiła, wtedy się wysiusia.
Tak jak przez ostatnich kilka miesięcy prawie w ogóle nie piła, tak w trakcie tej choroby na szczęście pije.
Wet mówi, że według niego ten zator się zmiękcza, ale chce jeszcze raz zrobić RTG i zobaczyć, jak to wygląda na zdjęciu. Jeżeli nie będzie żadnej poprawy, to wspomniał, że nie ma na co dłużej czekać, tylko trzeba będzie usnąć to operacyjnie z tego żołądka.
Bardzo mnie ta sytuacja martwi, bo poprawy nie widać, królik coraz mniej je (dzisiaj prawie wcale nie chce jeść), z bobkami też mizernie. Jest bardzo mało ruchliwa, a właściwie można by rzec, że osowiała...
Co o tym wszystkim myślicie?? Byłabym bardzo wdzięczna za opinie.
Trochę boimy się, żeby znowu nie przyplątały się ropnie i rany od kroplówek.
Zuzia dość często się "zatyka", ale jeszcze nigdy tak poważnie (zawsze jedynym objawem były mniejsze bobki i mniejsza ich ilość). Już dwa razy po zaaplikowaniu kroplówki i zastrzyku, na udzie zrobiły się ogromne, ropiejące rany. To tego stopnia, że pół uda nie miała. Zresztą już kiedyś o tym pisałam. Tak więc leczenie zatoru nigdy nie było poprowadzone do końca. Nie wiemy, czy taka reakcja była od kroplówki (podgrzanej), czy od zastrzyków. Tym razem, wet podaje jej tą kroplówkę wyżej (bardziej w kark) i widzę, że w niektórych miejscach (m.in. na brzuszku) ma zaczerwienioną skórkę. Boimy się, żeby znowu nie otworzyły się jej jakieś rany. Na razie nie widzę, żeby coś więcej się działo. Te zaczerwienienia pojawiają się i schodzą. Ciekawa jestem, czy króliki często tak reagują? Czym taka reakcja może być spowodowana?
Dziwne, że dzisiaj przy wkuciu igły, bardzo poleciała jej krew - nigdy tak się nie działo.
Mam jeszcze jedno pytanie odnośnie Gerberków. Co można podawać królikowi w takim stanie? Na pewno zupki bezmięsne, ale jaki wybór byłby najlepszy? W domu mam samą marchewkę (100%) oraz marchewkę z kukurydzą, (skład: marchew (48,4%), kukurydza (29%), woda, zielony groszek, skrobia kukurydziana). Miałam też brokuły, ale po otwarciu zdecydowałam się jej tego nie podawać (wet zresztą też odradził), poza tym nigdy nie jadła brokułów. Inne Gerberki-zupki warzywne są z dodatkiem np. ziemniaków (wet powiedział, że można spróbować podać?? Ale ja mam pewne obawy...), masłem, mlekiem, czy np. sokiem z winogron, olejem. Później są już tylko zupki mięsne, desery owocowe (a owoce przy zatorach nie są wskazane) itp. Nie wiem, co królikowi nie zaszkodzi? Tym bardziej, że Zuzia nie była przyzwyczajona do takiego jedzenia. Bo tyle, co obecnie je, to chyba nie wystarczy? Trzeba dokarmiać strzykawką? Ale właściwie w jakich ilościach i jak często? Takie dokarmianie na pewno nie zapcha jej jeszcze bardziej??
Pamiętam, że kiedyś dr Lewandowska pisała (jak chorował mój poprzedni króliczek), że można płatki owsiane zalać ciepłą wodą (nie gorącą bo tracą wówczas wszystkie wartosci odżywcze), zetrzeć na papkę, dodać witaminy vibovit i papkę z np.z marchewki i podać strzykawką do pyszczka. Przed chwilką dałam jej 10ml czegoś takiego, ale czy ne pewno jej to nie zaszkodzi?
Boję się, że Zuzia bardzo mi schudnie i będzie coraz słabsza - tak jak mój poprzedni królik (który w zasadzie do końca nie był zdiagnozowany, w Trójmieście nie potrafiono postawić trafnej diagnozy i nie wiadomo było jak leczyć). Już teraz, wydaje mi się, że trochę schudła.
Ona zawsze była taka żywotna, radosna, wesoła... a teraz
Jak mojej malutkiej królisi mogę pomóc?
Z góry dziękuję za jakieś sugestie, wskazówki.
Pozdrawiam,
Kate
P.S. Nie wykluczam podróży do Warszawy. Nie wiecie może, gdzie w razie czego można przenocować za w miarę rozsądną cenę i gdzie przyjmą mnie z królikiem (jaki hotel?)?
Nie pozwolę, żeby sytuacja się powtórzyła
Podobnie było z moim poprzednim królikiem - w moim mieście nikt nie potrafił go zdiagnozować, wszystko niby było w normie (zęby), a objawy ewidentnie wskazywały na poważny problem z zębami. Królik nic nie chciał (a raczej nie mógł) jeść i był coraz słabszy, bardzo schudł... na koniec przyplątało się coś z brzuszkiem i nie muszę mówić, jak to się skończyło