Możliwe, że zjadał za dużo granulatu, w zbyt dużych ilościach. A ponieważ to suchy pokarm, to wchłaniał wodę i zrobił się "korek".
Mamy 3 króliczki. Kicuś w sobote czuł się świetnie, ale odgryzł jednej króliczce trochę sierści i zjadł. W niedziele rano zastałem pełną miseczke i prawie pełne poidelko i czuł się już źle. Może to dlatego.
Martwię się, bo to już jego 4 raz, ale tym razem nie chcą mu uchodzić te gazy. Zawsze uchodziły. Musi mieć tam straszny korek. Poprzednio wet (z tego co pamiętam) nie wyczuł zatoru, ani nawet na zdjęciu nie wyszedł. A jak już Kicuś się go "pozbył", to okazał się strasznie wielki. Tym razem pani doktor coś mu wyczuła.
Pocieszamy się tym, że jest gdzieś w dolnej parti brzuszka, czyli pewnie w jelitach. Kiedyś stracilismy króliczka przez zator. Ale on miał go w żołądku. Powiększył się wtedy do takiego stopnia, że nie było możliwości "przepchnięcia" go przez jelita.
Po ostaniej chorobie, dawaliśmy mu przez tydzień albo dwa samo siano i wodę. Cały czas miał dostęp do świeżego sianka. Mimo to chudł w oczach. Bardzo dużo pił, pewnie z głodu. Dlatego potem dostawal tak dużo granulatu i siemia. Może to rzeczywiście złe siano, bo on lubi takie z grubymi źdźbłami. A tamto było strasznie cienkie. Inne nasze uchole je jedzą.
Jak byliśmy wczoraj u weta to pani doktor powiedziała, że siemie zawiera jakąś toksyne na "C". Podobno po przegotowaniu częściowo się jej pozbywamy. On dostawał dużo więcej niż szczyptę.
Chcielimy żeby do ewentualnej następnej choroby w październiku (tak mu wychodzi okres linienia co 3 miesiące), przytył, bo mógłby sie okazać za słaby, zeby znowu przez tydzień do dwóch chudnąć.
Zastanawialiśmy się też czy to nie wiek powoduje, ze jest taki podatny na wzdymanie, ma ok 3 latek. Dziwne to jest trochę że u nas na ziarnie przez pół roku był zdrowy, u poprzedniego właściciela też chyba jadł ziarno i było ok. A jak go po pierwszej chorobie zaczeliśmy zdrowiej odżywiać, to teraz choruje co 3 miesiące. Może mu się sierść pogorszyła przez zmianę diety i wypada jej więcej?
Pytałem się wczoraj czy wet mu coś da na pobudzenie perystaltyki, ale pani doktor powiedziała, że daje mu nospe przediwbólowo, i że nie będzie mu dawać nic na pobudzenie, bo te leki działają antagonistycznie. Ja na to, że jak mu się perystaltyka zatrzyma zupełnie to bedzie problem. Ale ona powdziała, że nie powinna. Wydaje mi się, że to był błąd, bo do dzisaj jadł trochę siana i nawet pił sam. No i chyba go aż tak bardzo nie bolalo. No ale co się stało to się nie odstanie. Może zrobiła dobrze, w końcu to ona jest wetem nie ja.
Na codzień, trochę ruchu ma. Może za mało.
W czasie chorób jest puszczony prawie cały czas, ale wtedy oczywiście nie chce biegać.