Dyzio, bo takie imię dostał króliczek po dzisiejszej wizycie u weta okazał się młodym bo ok. 4-5 miesięcznym samczykiem.
Dyzio waży 750g, znać mu wszystkie żebra. Wetka zaleciła solidne tuczenie (w ramach rozsądku, bo wiadomo jak to jest z podawaniem nowego żarcia).
Nosek jest zagadką. Mogło to być porażenie prądem (bo jest lekko poparzony), mogła też pojawić się jeszcze do tego jego własna wydzielina. To plus maść jaką (zupełnie niepotrzebnie bo odcięło dostęp powietrza) dostał dało skorupę wokół nosa. Wetka wycięła mu to wszystko i obmyła (nie pamiętam nazwy środku ) a na koniec wymazała jodyną.
Ząbki są chyba w najgorszym stanie. Dyziek ma wadę zgryzu (przodozgryz). Siekacze tak jak myślałam były przerośnięte, nie na tyle jednak by wysunąć się z mordki. Trzonowce są za długie i nadają się do korekcji (zęby nie zachodzą jeden na drugi). Dlatego mały miał takie trudności z jedzeniem. Obcięcie siekaczy ma mu to ułatwić, aczkolwiek dopóki nie poprawi się trzonowców, może mieć problemy z jedzeniem twardych rzeczy. Niestety póki co nie można nic zdziałać (bo po pierwsze już rozpoczęło się leczenie, choćby noska, a po drugie jego ząbki się kruszą bo dyzio ma niedobór wapnia)
Kolejna sprawa to uszka. W jednym zaczął pojawiać się pasożyt. Przypomina to świerzb, jest jednak w początkowym stadium więc z tym nie powinno być większych problemów (dostał zastrzyk, za 10 dni powtórka). Jednakże z tego powodu czeka go kwarantanna, min 2 tygodnie, a więc póki co żadnego zaprzyjaźniania z Duffym.
Skóra ciała jest w dobrym stanie, tylko na brzuszku w okolicy nóg jest lekkie odparzenie (najprawdopodobniej od brudu, zresztą o tym, że królik był w brudzie świadczą podeszwy skoków - ta sierść została wycięta)
Płucka czyste, nic w środku nie szumi co mnie bardzo ucieszyło.
Teraz w domu czeka nas kuracja. 2 rodzaje tabletek (nie są to jednak antybiotyki) do tego witamina C, wapno, osłonowo Lakcid i jodyna do smarowania noska. Za 4 dni wizyta kontrolna.
Dyziaczek w nagrodę za to jaki był dzielny dostał piękną miseczkę z królasem (no i konieczne do zakupienia, kuwetę i paśnik).
Dodam jeszcze, że cała rodzina bardzo mocno go pokochała i zrobimy wszystko by był szczęśliwy.
Zdjęcia postaram się dać jak najszybciej, ale nie mam cyfrówki, więc to może trochę potrwać. Miałam już dziś mu zrobić sesję, ale nie dałam rady bo cały dzień musiałam coś załatwiać (m.in wizyta u weta)