No ja w końcu z moimi doszłam do ładu.
Wczoraj rano kiedy weszłam do pokoju, nie mogłam uwierzyć własnym oczom, musiałam wyjść i wrócić... w ogrodzeniu było całkiem zasikane, woda wylana, wszędzie walały się bobki, siano i zielenina, do tego jeszcze bobki były tez poza ogrodzeniem(robota Klafusa). Zdenerwowana jak nigdy dałam króliki na 4 godziny na dwór i wszystko posprzątałam, robiąc przy okazji ogólne porządki i zmieniając lekko wystrój(dałam różową kuwetę, żeby bardziej pasowała). Dzisiaj rano ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu w pokoju było po prostu czysto. Troszkę żwirku i kilka bobków w ogrodzeniu, ale tylko powyrzucanych... no cud, miód, kocham moje króliki
Miały chyba dzień słabości
EDIT:
Majewa, bardzo fajnie
, widzę kolejny patent na patyczki