Może zamiast dywanu, który rzeczywiście jest uciążliwy w wyskubywaniu z niego trocin , kup kawałek wykładziny (takiej z krócitkim włosem nie mechatej). Możesz też jak Pepparkaka wychodzi kłaść na podłodze jakiś spory koc - później go strzepnąć i z głowy, a raz na jakiś czas do pralki.
A spróbuj też siadać z nim na kolanach w miejscu otoczonym podłogą i kawałek od klatki - jak zachce mu się jeść - przejdzie po podłodze. Zejdzie na to śliskie paskudztwo sam, a nie zostanie "brutalnie" postawiony
A jak już ten prowizoryczny dywanik będziesz miała, to spróbuj go smakołykami namawiać do schodzenia z niego. Kiedy się przyzwyczai do wychodzenia z klatki, to odsuwaj kocyk coraz dalej i dalej. Później możesz spróbować zabrać.
U mnie Luna nie chciała w ogóle chodzić po podłodze. Miałam tylko kawałek dywanika i szkoda mi jej było. Prawie cały pokój miał gołą podłogę. Ale tak ją wzięłam sposobem... i jeszcze jak się zrobiło gorąco, to sama w końcu wyczaiła, że na podłodze pod ścianą milej i chłodniej niż na gorącym dywanie
I teraz już chodzi wszędzie, na podłodze nawet stójki od niedawna robi, czasem podbiegnie,ale bryka i szaleje nadal tylko na dywanie (trudno się dziwić - boi się poślizgu ;P )
Powodzenia