Hej. Spieszę donieść że przynajmniej czasowo jest nas więcej - zamieszkały u mnie na przechowanie dwa maluchy z chorymi oczkami z interwencji SPK (hodowlane :-) W zasadzie to jest tak - uszu cztery, oko jedno: jeden króliczek niestety jest całkiem ślepy, drugi troszkę widzi na jedno oko. Mają tak ok. 8 tygodni (na oko, tym razem pani weterynarz
), albo mniej (na oko moje i ais
)
Pierwszej nocy podbiły moje serce - w ciągu jednej nocy pojęły, do czego służy poidełko (miska z wodą oczywiście została przewrócona) i kuweta - bobki rano były wszędzie, ale zasikana tylko lignina w kuwecie. Ucieszyłam się okrutnie, ale na krótko. Okazało się bowiem, że maluchy w kuwecie lubią spać. Jak tylko trochę się zadomowiły, zaczęło to wyglądać tak: lignina z kuwety (zasikana lub nie, to bez znaczenia) ląduje poza nią, a w kuwecie króliki. Kuweta mała, więc jeden na drugim, i to jest ich ulubione miejsce. Siku ląduje teraz wszędzie poza kuwetą, więc w klatce jest błoto, czyli najlepiej siedzi się w czystej kuwecie. I błędne koło się zamyka
Czekam na pomysły jak przemeblować im klatkę, żeby i miejsce do spania było, i do sikania. Maluchom strasznie nie podoba się gołe dno, bo się po nim ślizgają, ale siano mi teraz też zasikują. Boję się położyć coś na podłogę, bo wtedy będą sikać wszędzie... no sama nie wiem, doradźcie eksperci króliczy
żwirku też się trochę boję, bo ligninę z kuwety wyrzucają mi i pyszczkiem, i łapami (kopiąc). A najbardziej pracowity w tej kwestii jest ten całkiem ślepy, wczoraj nawet wyciągał ligninę spod leżącej na niej siostry