Otóż mam (na mój gust) spory problem.
Niunia mimo, że ma prawie 5 lat jest praktycznie nieoswojona.
Nie wiem, gdzie zrobiłam błąd w wychowaniu. Od małego króliczka była kochana, głaskana, wypuszczana, a właściwie miseczkę mogę dotknąć tylko ja [a i tak jestem ostrzegana warknięciem], gdy ją się wypuści to ani ją złapać, ani pogłaskać [ucieka na każdy ruch w jej stronę, mojego bratanka wręcz próbowała ugryźć]. Ledwo ją odzwyczaiłam od siusiania na dywan, ale ciągle mi bobkuje.
gdzie popełniłam błąd przy 'wychowaniu'? I czy mogę coś jeszcze zrobić, żeby Niunia była królikiem oswojonym?