Niestety ale obiekty typu mini zoo nie są miejscem gdzie dobrze żyje się królikom. To, o którym chcę napisać nie należy do wyjątków. Wspomniałam co nieco w temacie o tym ze Starachowic ale uznałam, że warto założyć osobny wątek.
Sprawa ma się tak. Króliki mieszkają w takiej klatko- zagrodzie krytej i częściowo osłoniętej na dworze. Jest to dość sporej wielkości ale dzielą ją razem z gołębiami i... pawiami. Paw to spory ptak i ma silny dziób. Jak mu królik podejdzie to i dziobnie co może się skończyć w przypadku malucha źle. Królików nie jest kilka czy kilkanaście a kilkadziesiąt. Jednym słowem królik na króliku i królika pogania. Nikt nie kontroluje ich rozmnażania, nikt nie kontroluje stanu zdrowia.
Do jedzenia pszenica i chleb. W lecie dostawały zielonkę codziennie ale nie wiem co w zimie. Chociaż i rożki takie do lodów były kiedyś w zagrodzie...
Króliki mają kilka takich budek no i pokopane nory.
Zdjęć własnych nie posiadam ale znalazłam w necie czyjeść z wakacji. Co prawda nie z tego roku ale wygląda to tak samo. Nic się nie zmieniło.
http://www.garnek.pl/pyzulak/6892964 To tylko część tych co mieszkają. Pewnie siedzą też pochowane w tych norkach i budkach, których nie widać na zdjęciu oraz tutaj bliżej przy tej osobie co robiła fotkę.
I jak pomóc takiej ilości królików?