Króliki są różne bardzo, mają różne temperamenty i różnie się zachowują. Na moją czwórkę patrząc:
- Ryśka nigdy nie sikała, nie sika, ani nie bobkuje poza kuwetami - nie robiła tego ani przed sterylizacją ani po niej, po prostu - ma taki charakter, że lubi być uporządkowana i wyraźnie wybiera na wc miejsca do tego celu przeznaczone - w moim i w jej pojęciu (to znaczy - ja jej na początku pomogłam wstawiaja kuwetę tam gdzie ona chciała, a ona z miejsca ją zaakceptowała)
- Toffik - również nigdy nie próbował wydziwiać i podobnie jak Ryśka sikała i bobkował do kuwet
- Funiek jest zupełnie inny - on owszem, korzysta z kuwet, ale też bardzo lubi sobie dobrać jeszcze parę miejsc w mieszkaniu, które on sam sobie upodoba, na to by tam nalać... mało tego - on te miejsca sobie cyklicznie zmienia
przez jakiś czas np. notorycznie posikuje w jednym rogu dywanu, potem po miesiącu czy dwóch zmienia mu się upodobanie i wybiera inny kawałek mieszkania, albo nawet kilka innych (dzieki czemu obsikał już chyba cały pokój dokładnie
)... całe życie taki jest i ja po prostu musiałam to przyjąć do wiadomości... trudno powiedzieć, że akceptuję
ale toleruję na tyle by po nim sprzątać i się nie wkurzać. Niestety nieraz króliki są takie, że nic się nie poradzi na pewne tendencje - i nawet nie próbuję się od siebie uczyć czy coś w tym rodzaju - jak widać, jego kumpel z którym żyje jest poukładany, a on nie przejął nawet odrobiny takich nawyków - jest sobą
- Bzik jest niemożliwie uparty... i wymusił na mnie ustawienie kuwet w takich miejscach, że trudno do mieszkania wejsć
ale gdy poszłam na ten kompromis skutecznie korzysta z kuwetek. Nie dało się go przekonać przez prawie już rok, że pod drzwiami wejściowymi jest kiepskie miejsce na sikanie... trzeba było mu tam postawic kuwetę.
- Miś był też uparty, ale on wybrał nieco lepsze miejsca na sikanie, niż Bzik... przynajmniej nie powodowały kolizji w poruszaniu się po mieszkaniu
Jedno miejsce miał w kuchni - tam stała kuweta, a drugie... na środku narożnika w pokoju
gdzie wymusił na mnie położenie folii i ręcznika, bo miewał nieodparte chęci na zlanie się tam właśnie przeciętnie raz, dwa razy na dobę. No i przez całe jego życie u mnie miał tam miejsce zapewnione.
Jak widać w sprawach sikania i bobkowania to jednak króliki mają pierwsze zdanie - my musimy się często podporządkować jesli chcemy żyć z nimi w zgodzie
Jeszcze - co do bobkowania - takie zjawiska jak obobkowywanie terenu na którym królik jest wypuszczany z klatki na spacery jest wg mnie normalnym znaczeniem terenu, którego krolik nie jest do końca pewien własności. Tak się dzieje gdy te zwierzęta trzymamy w klatce, a tylko wypuszczamy na krócej niż czas spędzany w zamknięciu. Z moich obserwacji wynika, żegdy królik doskonale zna teren swojego przebywania, np. nie jest zamykany w klatce - tym mniej bobkuje rozrzucając swoje znaki. Takie zaznaczanie daje im poczucie pewności, jak jużpomieszczenie jest wystarczająco poznaczone zapachami królika, to on sobie daje spokój z robieniem tego, co już jest dokonane
Nie znaczy to wcale, że musimy mieć te bobki na stałe poukładane w pokoju w każdym kącie, aby królik wiedział, że już zaznaczył - ale może na dłużej i częściej trzeba go wypuszczać (jesli zamykanie w ogóle jest konieczne) i wtedy po jakimś czasie królik uzna teren za swój z jednym tylko wyjątkiem - jesli jest w domu inne zwierze, z którym królik nie przebywa blisko na codzień - to ten czas i cały proces jest nieco zaburzony. Królik będzie znaczył intensywniej za każdym razem, gdy to inne zwierze znajdzie się na jego terenie, pozostawi swój zapach, a on w tym czasie będzie np. w klatce. Nie wiem czy to będzie wiecznie trwało, ale na pewno nie ułatwi królikowi uznania terenu na swój bezpieczny.