Dzisiaj do mnie do domu przyszli znajomi siostry z 4 miesięcznym psem.
Kubuś był w innym pokoju niż pies, ale niestety w pewnym momencie nie zdążyłam złapach psa i przybieg do pokoju gdzie był Kubuś. Odrazu próbowałam odciągnąc psa od króliczka, ale nie dawałam rady i wołałam kogoś do pomocy. Kubuś tak się wystraszył tego psa, że wyskoczył z zamkniętej klatki (do tej pory nie wiem jak udało mu się ją otworzyć, bo nigdy tego nie robił) i zaczął uciekać po całym pokoju przed tym psem, próbował znaleźść jak najmniejszą dziurę, żeby pies nie mógł go dorwać. W gdy sytuacja została odpanowana, tzn. pies został wyniesiony z pokoju, bo sam nie chciał wyjść, to dłuższą chwilę spędziłam na wyciągnięciu Kubusia z zakamarka. Był biedyn tak wystraszony, że dał mi się wziąść na ręce (gdzie normalnie tego nienawidzi) i mogłam odnieść go na jego miejsce. Później na panelach zauważyłam drobne ślady krwi - możliwe, że Kubuś coś sobie zrobił podczas otwierania klatki czy podczas całej ucieczki. Już nie widzę nigdzie krwi, więc mam nadzieję, że nic mu nie będzie. Normalnie też kica. Niestety teraz boi się wejść do swojej klatki, w końcu tam zaczeła go atakować bestia (pies go w sumie nie atakował tylko chciał się pobawić, ale Kubuś na 100% odebrał to za atak). Jak już udało mi się zmusić go do wejścia do klatki, to cały czas był taki czujny i widać bylo, że normalnie biedaczek się boi. Mam nadzieję, że zaniedługo się uspokoi i nie będzie się już tak bać.