Tak było u nas - o ile klatkę w domu Szczeżuja znosi z godnością (co prawda woli, jak jest otwarta), o tyle zagródkę, którą jej zrobiliśmy na wakacjach, zbojkotowała od razu. "Niby dlaczego mam mieć dla siebie tylko tę część podłogi, a tamtej za kratą już nie?
" - doszedłszy widać do takiego wniosku tak długo szarpała drzwiczki, aż nauczyła się je otwierać. Zajęło jej to dwa dni. Tym sposobem królik opanowała cały pokój, a my zostaliśmy skazani na codzienne przykrywanie kanapy folią malarską przed pójściem spać
Pn następnym tygodniu umiała już odsuwać fragmenty zagródki, którymi odgrodziliśmy wejście do przedpokoju i buszowała radośnie po garderobie, do której nie było drzwi. W nocy zaś zaczęła namolnie drapać w drzwi sypialni, które znając jej skłonności do sikania ośmieliliśmy się zamknąć [śpimy na materacu]. "No co, jeszcze tu mi nie pozwalacie wchodzić?
". W ogóle wszystkie odgrodzenia działają na nią prowokująco, jak płachta na byka. Byle pokonać przeszkodę...