Klatka jest wspólna. Filip przez dwa pierwsze dni mieszkał w transporterze w garderobie, ale nie zamykałam go, bo ładnie załatwiał się do kuwety.
Potem już sie z Miećką zaprzyjaźnili, więc zlikwidowałam mu osobne lokum. W byłej klatce Miećki daję im tylko siano, żeby nie rozwlokły go po całej kuchni.
Oboje mieszkają w całym mieszkaniu i śpią, gdzie im się podoba, czasem ściskają sie w klatce a czasem każde z osobna gdzieś sobie coś znajduje (w lato Miećka chowała sie w łazience i chłodziła na terakocie).
Na noc zamykam je w kuchni a tak biegają gdzie chcą. Jak łatwo zauważyc nie mam w ogóle mebli w domu, więc jest duzo miejsca do fikania
Może wiec
dlatego, że ta klatka Miećkowa nie była jej azylem, tak łatwo
uszata pogodziła się z faktem, że z kimś tę klatkę musi dzielić.
O tym jak rózne są króliki świadczy natomiast zachowanie Kasi, która mieszka u moich rodziców. Kiedy przychodzimy, Kasia wyczuwa obcy zapach i dosłownie rzuca się na nasze nogi z głośnym burczeniem i szarpie nas za nogawki. Nie chciałabym się znaleźć na miejscu królika który przypadkiem znalazłby się na Kasinym terytorium