Franiu zachorował nam na początku roku ale objawy były od ok roku w postaci zostawiania kropek moczu - takiej jakby ścieżki za sobą. Wet to zignorował i wytłumaczył wiekiem i prostatą. Oprócz tego nie działo się nic niepokojącego więc dałam spokój. W nowym roku nagle królik przestał nam jeść. Widać było że coś mu dolega I że go coś boli. Chował się, był osowiały i leżał w jednym miejscu czasami nawet w swoich sikach. Był leczony na zatkanie jelit. Niestety bez żadnego skutku. Uparłam się żeby zbadać mocz i wyszły bakterie i spora ilość piasku który było widać nawet gołym okiem, ten mocz był jakby taki mulisty. Zmieniliśmy weterynarza i zaczęliśmy badać Franka w kierunku problemów z układem moczowym. Miał robione USG, 2 razy RTG z kontrastem i tam było widać zapalenie pęcherza i osad w którym wyglądał jak kamień ale okazało się że to nie jest kamień. W tej chwili królik dostał leki przeciwbólowe i przeciwzapalne i czekamy na wyniki moczu w kierunku rozpoznania bakterii i dobrania odpowiedniego antybiotyku. Miał też robione badania krwi które wyszły dobrze. Dostałam od weterynarza namiary na chiński lek który rozpuszcza złogi i podobno nawet kamienie. Shilintong Pian. Tabletki te mają bardzo dobre opinie na Allegro ale wiadomo że zażywali to ludzie. Franiu dzisiaj dostał pierwsze pół tabletki i będę go obserwowała czy wszystko po tych tabletkach jest dobrze. Czy ktoś ma doświadczenie z tym preparatem?