Dzień dobry,
Chciałam przestrzec przez tą przychodnią, która reklamuje się jako przychodnia specjalizująca się zwłaszcza w zakresie zdrowia królików, przede wszystkim mam na myśli Panią współzałożycielkę. Chodziłam do przychodni od kilku lat, odkąd posiadam króliki. Fakt, dopóki nic się nie działo powaznego ze zdrowiem królika, to było dobrze lub poprawnie. Natomiast odkąd Pani dr Paula pozatrudniała różnej dziwnej maści ''spacjalistów'' jakośc usług spadła. Druga sprawa- kiedy włascicielki lecznicy pracowały we dwie to klinika działała również na zasadzie telefonu alarmowego. Teraz, kiedy spejalistów jest tyle, że przychodnia ma pracowników wszelkiej maści - pomocy nie uświadczysz- telefon nie działa. Jest to duży minus, tym bardziej, że w Bydgoszczy nie ma lecznic typowo dla zajeczaków, a ta przychodnia medialnie chwali się, że takowa jest. Niemniej pomijając tę dziwną decyzję, chciałabym podzielić się naszą historią. Zgłosiłam się z królikiem z powodu problemów z jedzeniem. Panie zbadały królika na ''siłę'' , panie techniczki nieumiejętnie chwytały zwierzaka, że aż mnie ciarki przechodziły- ko wie, czy na tym etapie u zwierzęcia nie doszło do kontuzji - królik ma niedowład lewej nogi i prawa łapka ma osłabioną siłę mieśniową. Kuły królika kilkatornie dziwnymi technikami ( pracuje w służbie zdrowia, moja ocena pracy tej lecznicy nie ma a na celu oczerniania tych specjalistów, a ma być przestroga, aby własciciele zwierząt mieli na uwadze, co może ich tam potencjalnie spotkać). Dobrze, więc po tej wstrząsajacej scenie, zapisałam królika na zabieg po wynikach krwi. Zaplaciłam za znieczulenie sewofluranem- te ''lepsze'', mniej drażniąjące, mające mniej skutków ubocznych aby tylko zwierzak jak najmniej przecierpiał. Skoro mam możliwość, to zrobię wszystko, żeby wszystko przebiegło dobrze, na tyle na ile mam wpływu. Królika odebraliśmy po kilku godzinach. Osowiałego, siedzącego ''na kurkę''. Zwaliliśmy to na garb znieczulenia. Natomiast sytuacja ta trwala kilka dni. Więc umówiłam się ponownie na ''konsultacje'', gdzie wręcz sama musiała zaproponować zdjece RTG, czy aby w trakcie zabiegu nie doszło do złamania czy pęknięcia kości. Może im spadła? może się wyrwała? Równie bywa. Na rtg nic nie wyszło, a pani ''doktór'' wmiała mi bezczelnie osteoporozę- Tak!, nagle wyszła po kilku godzinach, albo uszkodzenie dysku - gdzie w RTG też nie było zmian, ale generalnie to ona się ''nie zna'' i mam przyjść kiedy indziej, do ''ortopedy'' oczywiście do dr Pauli. Znów zabuliłam jak za zboże kolejny raz ,nie wiedząc nic konkrtengo, jedyną konkretną reczą jaką wyniosłam z tej cudownej konsultacji to zdjęcie RTG. Kompletna starta czasu i pieniędzy - jałowe konsultacje byle wyłudzić jak najwięcej pieniędzy, to już chyba taka metoda tej placówki. Umowiliśmy się do wspaniale opiewanej pani dr Pauli, specjalistki od zdrowia królików. Pani Paula zachowywała się, jak osoba niespełna rozumu, klaskała demonstrując co robi królik w klatce, że niby mogła się obijać o klatkę- mhm
Pani paula stwierdziła, że to jest rwa kulszowa. Po zabiegu, jako powikłanie. Zleciła silny opioid - fentanyl!, kóry opoznia persytaltykę jelit, a króik miał kilkuktorne przejscia z zatykaniem, oraz lek dosutny NLPZ. Ządnych witamin z grupy B na układ nerwowy. Oczywiście zapisanie leku fentanyl dla królika, który nie jest w fazie terminalnej jest niedopuszczalne! Lek fentanyl stosuje się u ludzi w zaawansowanej chorbie nowotwtorowej , gdzie korzysci ze stosowania leku przewyzszają jego skutki uboczne. Na prawdę dobrze, ze trafiło na mnie, bo ''laik'' farmaceutyczny myślę, że stosując się do zalecen pani doktor, wysłałby zwierzę na tamten świat, co zostało potwierdzone przez specjalistę od królików. Podawałam zwierzęciu resztę leków, jakie zleciła m.in rozluśniające mieśnie i środek przeciwbolowy. Minął tydzień a królik dalej nie chodził i gasnął w oczach, ponadto był problmem z zastojem moczu. Pojechałam z nim do Torunia. I faktycznie- zapisanie leku fentanyl zabiłoby go. Ponadto ktoś w lecznicy wykonał zastrzyk trafiajac w nerw kulszowy przez co noga królika jest opadnięta i praktycznie niesprawna, a nie zadna oseoporoza o zgrozo! po kilku godziznach od zabiegu stomatologicznego ani wypadnięty dysk. Wydałam kupę pieniedzy bo Sowa liczy sobie niezłe sumki pieniędzy i zostałam z królikiem który jest niepełnssprawny, trzeba go podmywać i ćwiczyć z nim, bo nie chodzi wcale. Ponadto od robienia siusków po siebie i wcześniejszego zastoju moczu, dostała zapalenia pęcherza i konieczny był antybiotyk. Ja wszystko rozumiem, ale robienie z ludzi głupców mnie razi. Wystarczyło, że panie w przychodni podeszłyby do nas jak do ludzi a nie wmawiały nagle oseoporozę lub inne fantasmagorię, bo na laików nie trafiło i niestety ale u mnie to nie przejdzie, jestem w stanie sobie wyobrazić, że masę ludzi są w stanie przekonać jak ludzie się nie znają na medycynie czy farmacji. Podstawowe błędy przy trzymaniu zwierzaka, poborze krwi, technikach robienia zastrzyków ( u ludzi nieumiejętnie wykonany zastrzyk w pośladek również moze skutkować zapaleniem nerwu kulszowego) oraz rażące niedopatrzenia w kwestii farmakologii - wspomniany fentanyl oraz brak przepisanych leków witaminowych z grupy B wspomagającą na odbudowę układu nerwowego), ponadto traktowanie ludzi jak głupców idąc w zaparte i wmawiajac nieprawdopobone schorzenia, wykonując dziwne, nerwowe ruchy przy tym. Generalnie plus za pomysł takiej przychodni, cieszyłam się bardzo bo myślałam, że znalazłam rzetelnych ludzi, a chyba jest to zwykła reklama. Jest podaż to jest popyt, panie wbiły się w niszę, ale teraz widzę, że w głównej mierze to po prostu cheć zysku a niekoniecznie faktyczny dar do pracy z zajeczkami. Ponadto kontakt z klienetem leży- ciężko o lepszy, kiedy ktoś czuje się nieomylny i idzie w zaparte, kosztem zdrowia lub życia zwierzęcia, aby tylko jego ego nie ucierpiało. To medycyna- błędy sie zdarzają, może to wypadek losowy, pech. Ale samo podejście, dodając do tego fatalnie dobrane leki, jest nie do zaakceptowania. Generalnie polecam jak ktoś chce skorzystać z kontroli, pójść na szczepienie. Nic ponadto. Lepiej jechać do innego miasta- mniej stresu, a koszty podobne, bo panie zdzierają jak za zboże, więc te pieniażki można przeznaczyc na koszty paliwa, a nie pozniej na dodatkowe konsultacje po błędach medycznych Sowy. Po dobrze dobranacych lekach królik po mału idzie do kuwety i spowrotem, na razie tylko i aż tyle. Nadal wymaga pomocy w higienie, dopajaniu i dokarmianiu. Nie polecam zabiegów stomatologicznych w Sowie.
Pozdrawiam forumowiczów.