Cześć, otóż mam mały problem z moim królikiem. W tym tygodniu muszę pilnie wyjechać do mojego domu rodzinnego, jednak nie za bardzo mam co zrobić z królikiem. Podróż jest stosunkowo długa (około 7h pociągiem). Ponad to czytałam, że podróż jest bardzo stresująca dla królików i może prowadzić do zaburzenia pracy jelit, a mój Beryl ma z tym lekkie problemy. W dużym skrócie poprzednia właścicielka wyczesywała go raz w tygodniu (a jest królikiem długowłosym) i karmiła głównie granulatem i sianem, warzywa były raz na jakiś czas, a ziół nie dostawał wcale. Doprowadziło to do zatoru, razem z weterynarzem już unormowaliśmy w miarę sytuację, dieta jest teraz taka jak powinna być, a z objawów pozostały tylko "koraliki" jednak w coraz mniejszej ilości. Ale boję się, że przez tą podróż może mu się pogorszyć, a w moim mieście rodzinnym nie mam sprawdzonego weterynarza. Istnieje jeszcze jedna opcja, z królikiem mógłby zostać mój narzeczony, jednak przez specyfikę jego pracy Beryl musiałby siedzieć w klatce przez większość czasu. Beryl nie ma też takiego zaufania do narzeczonego jak do mnie bo kilka dni po tym jak go przygarnęliśmy musiał wyjechać na ponad 2 tygodnie. Obawiam się, że nie będzie chciał brać od niego leków i nie da się wyczesać.
Poradźcie mi, co zrobić? Beryl lubi podróżować, do weterynarza jeździ chętnie ale to 40 minut a nie 7h. Nigdy tez nie zostawał w klatce na więcej niż 8h a tutaj musiałby spędzić w niej 2 dni z krótką przerwą kiedy narzeczony przyjdzie go wypuścić (nie może zostawać na noc, ponieważ studiuje w Szkole Oficerskiej i maksymalnie o 22 musi wrócić na jednostkę). W domu zostałabym 4 dni (wyjazd w środę, powrót w niedzielę). Jeśli miałabym go zabrać jak przygotować się do podróży? Co zrobić, żeby oszczędzić mu możliwie jak najwięcej stresu? Będę ogromnie wdzięczna za wszelkie rady.