Na wstępie powiem, że wszystko przejrzałam i nie znalazłam nic podobnego, dlatego też zakładam nowy wątek. Mam nadzieję, że ktoś mi cokolwiek poradzi, bo juz ręce mi opadają.
Dwa tygodnie temu trafiła do mnie z nieciekawych warunków 9-miesięczna samiczka za sprawą strony olx, jest niesterylizowana. Pierwsze 4 dni były cudne, uszatka szybko się przyzwyczaiła do nas, nawet wchodząc na łóżko nie zostawiała ani jednego bobka. Zawsze wracała do klatki za potrzebą i robiła pięknie do kuwetki, z małymi wpadkami kiedy coś tam wypadło poza jej obręb. Całymi dniami biegała po mieszkaniu i nie było potrzeby ją zamykać nawet na noc. Piątego dnia zaczęła się jazda, coś jej do główki strzeliło. Już w pierwszej godzinie mialam jedno wielkie bagno na łóżko i na dywanie nim zdążyłam zauważyć. Zbierałam i wycierałam przez następne dwie godziny i wrzucałam do kuwety wszystko co zostawiła. Przez kolejne dni było jeszcze gorzej. Próbowałam ją zanosic do klatki za każdym razem, gdy narobiła; pokazywalam jej gdzie wszystko wrzucam; przenosiłam kuwetę na dywan; nie wypuszczałam jej nawet jeden dzień z klatki i robilam zagrodę, żeby załatwiala się przynajmniej na posadzkę, a nie na dywan. Nic nie pomogło. Dodatkowo miałam pecha i właścicielka mieszkania wpadła z wizytą akurat jak króliczka obobkowała caluśkie łóżko i dywan. Dostałam ostatnią szansę. Jeśli nie przestanie robić to będę zmuszona ją oddać, bo przeprowadzka nie wchodzi w grę. Dodatkowo muszę pokryć koszty prania łóżka i dywanu przez firmę sprzątającą. Naprawdę nie chciałabym jej oddawać, dlatego zwracam się z pytaniami. Czy to wina przesilenia wiosennego? Czy sterylizacja cokolwiek pomoże? Czytałam, że nie zawsze daje efekty. Co innego mogę zrobić, żeby króliczka znowu zaczęła wracać za potrzebą do kuwety? Proszę o wyrozumiałość. Naprawdę sama jestem w rozsypce, bo mocno przywiązałam się do uszatki. Dodam, że w swojej klatce załatwia się tylko do kuwety, a poza nią robi tylko na dywan i łóżko, na posadzkę już nie...