Oczywiście zdaję sobie sprawę, że królicze porady weterynaryjne przez internet to śliski temat, ale mimo to ryzykuję, bo każda wskazówka czy podpowiedź będzie na wagę złota.
Pierwszy problem jest taki, że mój uszak (3 letnia, kastrowana dziewczyna, większa miniaturka, jak dotąd okaz zdrowia) bardzo źle znosi transport i wizyty u weta.
Samo szczepienie to powód dwudniowego focha i odmawiania jedzenia, podczas takiego odreagowywania wygląda i zachowuje się gorzej niż jest w obecnym stanie.
Dlatego wzbraniam się przez wizytą u weta, bo mimo że mam dostęp do króliczych lecznic (Warszawa) bo nie chce jej stresować.
Sprawa która mnie martwi to
przyspieszony oddech (od 4 dni). Taki, w którym nosek pracuje tak, jakby coś węszył, ale też dodatkowo
pracuje tłocznia brzuszna i cały uszak delikatnie kołysze się w rytm tych oddechów. Ale to oddychanie jest całkowicie bezgłośne. Poza tym nie dzieje się
absolutnie nic - Uszak ma ogromny apetyt, dokazuje, biega, bryka, nie ma kataru, nie prycha, nie kicha, nie męczy się szybciej, bobki są, siku jest. Temperatura w normie. Trzyma wagę. Jest wolnowybiegowa, towarzyszy mi w życiu przez większą część dnia. Zauważyłabym jakąkolwiek subtelną zmianę w zachowaniu, która mogłaby wskazywać na chorobę. Jednocześnie wiem, że króliki doskonale potrafią maskować swój stan zdrowia i zwlekanie z wdrożeniem leczenia bywa bardzo zgubne i tragiczne w skutkach.
Obstawiam, że może być to infekcja górnych dróg oddechowych - ale czy jest szansa, że organizm sam ma szansę zwalczyć infekcję? Czy można jakoś wspomóc organizm suplementami (echinacea, witaminy, zioła działające przeciwzapalnie?). Jeśli wizyta u weta to dla niej silny stres (=spadek odporności) to jest to ostatnia rzecz, jaka jej teraz jej potrzebna.
W lecznicy na pewno zacznie się hiperwentylować i zamierać na rękach, co zaburzy diagnostykę. Niestety nie mam żadnego lekarza, który nas zna (królik dotąd był okazem zdrowia), więc ciężko mi rozmawia się z weterynarzami, którzy z założenia traktują mnie jak kogoś, kto przypadkowo dostał w opiece królika i nie ma o nich bladego pojęcia. Nawet nie wierzą mi jak z podaje wagę królika z dokładnością do grama - i tak wsadzają biedaka na wagę, jeszcze bardziej go stresując, by stwierdzić, że rzeczywiście waży tyle co mówiłam
Z drugiej strony może być to pierwszy objaw poważniejszego problemu (płyn w płucach, niewydolność serca), więc im szybciej działać tym większa szansa na krótsze i skuteczniejsze leczenie.
Ale poważny problem i tak dobry stan ogólny zwierzaka?
Będę wdzięczna za każdą sugestię, co o tym sądzicie. Może ktoś spotkał się z podobnym przypadkiem.
Jutro za jasnego postaram się nakręcić filmik dla zobrazowania tematu - może też przyda się w przyszłości komuś innemu.
Postanowiłam, że odczekam jeszcze chwilę, chyba że pojawi się jakikolwiek drugi niepokojący objaw - wtedy pędzę do weta bez zastanowienia.