Jesteśmy z Gdynii więc jak widzę u niej jakieś dziwne zachowanie to jeździmy do lecznicy dla zwierząt na ulicy stryjskiej. Odrobaczanie i szczepienie przeprowadzał Pan Maciej Debis, ja panikowałam bo młoda była przerażona, a on wiedział jak ją złapać, pogłaskać i uspokoić. Później młoda miała wzdęcia przyjmował nas najpierw jeden wet, później drugi aż trafiliśmy do Pani Aleksandry Sławskiej również z lecznicy na stryjskiej. Wprawdzie na tej wizycie u niej była to już tylko kontrola, ale posiedziałam z nią dłuższą chwile w gabinecie. Pani Aleksandra tłumaczyła mi o karmieniu pytała też czy wiem, że króliczki robią dwa rodzaje bobków, trzymała ją tarmosiła oglądała itp. z tego co mówiła sama ma króliczka. Wydała mi się bardzo sympatyczna i wiedziała co i jak, ale jeśli chodzi o sterylizację to właśnie się waham trochę. Dzwoniłam wczoraj do Pani Aleksandry mówiłam co się z małą dzieje twierdziła, że to wszystko może być związane z tą rujką żeby przeczekać, a po zakończeniu poddać ją sterylizacji.
Chętnie pojechałabym z nią do Gdańska na tą sterylkę, ale to jest właściwie dla niej 4 godziny jazdy komunikacją miejską. Gdyby było auto zawsze szybciej, ciszej i dla niej bezpieczniej, a zatłoczoną komunikacją miejską to dla niej ogromny stres więc się boje samych powikłań ogromnego stresu u niej. Młoda w trakcie podróży wygląda jakby miała zaraz zdechnąć, że tak się brzydko wyrażę. Robi się cała sina, nosek i buzię ma całą mokrą, aż z noska wypływa jej woda do tego stres u weterynarza i powrót. Teraz w Gdynii jeżdżę z nią taxi bo szybciej, ale i tak młoda robi się sina z przerażenia, a do Gdańska niestety nie mogę sobie pozwolić na jazdę taxi
I moje pytanie jak to jest ze sterylizacją w trakcie rujki zwłaszcza przy ciąży urojonej ? Jedni odradzają w tak burzliwym okresie, a inni mówią, że nie jest to przeciwwskazanie.