Autor Wątek: ach, ta zieleninka  (Przeczytany 5713 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Szczezuja

  • Gość
ach, ta zieleninka
« dnia: Lipiec 15, 2006, 11:33:10 am »
Od jakichś może 10 dni dajemy małej zielone. Najpierw oczywiście w malutkich ilościach - ale nie było żadnych problemów. Co więcej, ona się za tę zieleninkę to chyba by pokrajać dała. Jak tylko słyszy otwieraną lodówkę to przybiega, a jeśli przypadkiem w tym czasie je granulat, to podnosi łeb znad miski i patrzy wyczekująco. Dziś rano dostała cztery gałązki natki i trzy liście rzodkiewki - znikło to w jej pyszczku w przeciągu minuty  :P , i potem jeszcze cała rozżalona niuchała wszędzie dookoła, czy aby na pewno czegoś nie przeoczyła, i biegała i trykała mnie noskiem prosząc o jeszcze.

Ile mniej więcej zielonego, np. tej natki czy rzodkiewki mam jej dawać dziennie? Bo mam wrażenie, że ten odkurzacz pochłonie każdą ilość.... Oczywiście będziemy urozmaicać, ale na razie powstrzymuję się przed zbytnią różnorodnością, żeby widzieć jak reaguje. Dzisiaj próba marchewki będzie  :> Póki co bobki w normalnych (o zgrozo) ilościach, zwykłej konsystencji i dość dowolnym miejscu  :diabelek . No, z przewagą kuwety, to jej trzeba przyznać.

Drugie pytanie - czy miętę (świeżą) i bazylię można dawać królowi jak normalną zieleninę, kilka gałązek, czy raczej w kategoriach przysmaku po 1-2 listki dziennie? Bo to oczywiście też uwielbiamy...  :PP

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #1 dnia: Lipiec 15, 2006, 11:39:40 am »
Ja zieleninke podaje mniej wiecej w takich ilosciach jak Ty ,no moze wiecej bo moje krole juz duuuuze sa!Powinnas pod. mniej wiecej w takich il.jak podajesz bo Twoj kroliczej jest jeszcze mal.Zieleninke pod. sie 3 razy dziennie.Jesli chodzi o bazylie i miete to pod. w il. przysmakowych.Aha pamietaj,że pietruszka ma duzo wapnia i niestety mimo,że nasze uszate ja uwielbiaja to mozna pod. naprawde malo(ok.2 galazki)Widac skutki wiekszych il. wapnia wychadza po latach w postaci kamicy. :(
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Szczezuja

  • Gość
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #2 dnia: Lipiec 16, 2006, 23:35:57 pm »
ale tyle dajesz 3x dziennie, czyli w sumie 3x tyle, tak? ona zachowuje się jak kot, na odgłos otwieranej lodówki kica szybciutko, staje słupka i patrzy jak mały żebrak "a może coś dla mnie?"  :PP czy nieduży kawałek marchewki mogę jej dawać codziennie, czy lepiej nie? Smakuje strasznie oczywiście... :) i dzięki za odpowiedź :)

Szczezuja

  • Gość
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #3 dnia: Lipiec 17, 2006, 00:01:24 am »
Aha, co do natki to gdzieś czytałam, że młodym można więcej, a potem dorosłym raczej ostrożnie... ale oczywiście nie pamiętam gdzie... upewnię się u wetki, bo niestety na razie bywamy u niej raczej regularnie :/

Szczezuja

  • Gość
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #4 dnia: Lipiec 17, 2006, 00:02:36 am »
gr, dwa razy się wysłało...  :/ czemu nie można skasować własnego postu ??

Duszka

  • Gość
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #5 dnia: Lipiec 17, 2006, 08:47:20 am »
A moj kicek to chyba jakis dziwny jest, bo z zieleniny lubi tylko same natki jadac (zadnej marchewki, selera itp - sama natke). Czy jest jakis sposob, zeby sie nauczyl jadac pozostale czesci tych warzyw? Krystynka jest u mnie od poczatku czerwca a ma juz 3 latka i chyba wczesniej nie jadala takich rzeczy.
Poza tym nie jest zainteresowana innymi przysmakami typu koniczyna, mlecz itp. Dla niej moglby istniec tylko koperek  :P  Oczywiscie wie, ze wszystko trzymane jest w lodowce, wiec jak rano wstaje i ide do kuchni to uchola jest pierwsza przy lodowce :>

Czy mozna ja jakos nauczyc jedzenia innych rzeczy, bo jak przyjdzie zima, to bedzie problem z warzywkami (a raczej ich zielonymi czesciami)  :hmmm

Mya

  • Gość
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #6 dnia: Lipiec 17, 2006, 11:54:54 am »
Dzuszko, w zadnym wypadku Twoj uchol nie jest dziwny. Morriska tez tak miala, byla bardzo wybredna i jadla tylko zielone, zadnych korzeni typu marchewka czy cos takiego. Mysle, ze jesli krolis nie lubi czegos, to i tak nie nauczy sie go tego jesc. Ale moze uchol jeszcze nie przekonal sie do czegos innego? Zostawiaj w klatce codziennie maly kawaleczek np. marchewki, moze z czasem sie skusi i sprobuje? :) A jesli nie, to trudno, nic na sile :)

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #7 dnia: Lipiec 17, 2006, 17:33:54 pm »
Szczezuja marchewke tez mozesz podawac ale uwazaj jak pod. za duzo krolik moze miec biegunke.Ja pod, 2 razy dziennie,cwiertke sredniej marchewki.Ty rozpocznij od malych il.
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

basia.dc

  • Gość
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #8 dnia: Lipiec 19, 2006, 20:06:04 pm »
Ja Kubusiowi podaje codziennie połowe marchewki i nie ma po niej żadnych biegunek - on ją tak uwielbia. :)
Gdy podaje się królikowi warzywa, to najlepiej podawać 4 rodzaje tych warzyw. Kubuś uwielbia prawie wszystkie warzywa (nie lubi buraków), je zarówno liście jak i korzenie warzyw, pożera je w expresowym czasie, aż miło patrzeć.   :P

Szczezuja

  • Gość
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #9 dnia: Lipiec 19, 2006, 22:46:43 pm »
Póki co młoda wcina dosłownie wszystko i uszy jej się trzęsą, biegunek brak. Mam nadzieję że tak będzie i dalej. Na razie w menu mamy: natkę, liście rzodkiewki, marchewkę, miętę, bazylię, od dziś kalafior. Dwa razy wcinała też trawę z działki. Jak widzę to szczęście na jej pysku to sama się muszę pilnować, żeby jej nie dawać za dużo nowych rzeczy na raz  :diabelek

Ciekawa jestem, czy ktoś z Was ma może świeże zioła w doniczkach ustawione tak, żeby uchol mógł sobie je sam skubać? Widziałam ostatnio na bazarze np. taką donicę z melisą (no i oczywiście ta bazylia...) i kusi mnie, żeby (oczywiście po wcześniejszej przymiarce w małych ilościach) jej to po prostu postawić na podłodze, niech ma samoobsługę :P Tylko nie wiem, czy wtedy nie obrobi całego krzaczka na raz  :>

Aha, pytałam wetki o natkę. Powiedziała, że do odkładania wapnia zwierz musi mieć jeszcze, tak jak i człowiek, predyspozycje genetyczne - i że jeśli nie jest to jedyny składnik zielonego menu to nie ma się co za bardzo stresować, zwłaszcza u młodziaka.

Offline reniaw

  • Użytkownik
  • *
  • Wiadomości: 2697
  • Płeć: Kobieta
  • Franuś
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #10 dnia: Lipiec 19, 2006, 22:51:34 pm »
Ja po ost. "kamicach" naszych forumowych kroliczkow boje sie pod. natke,podobno pod, mozna 1-2 galazki ale nie codz.Wiem to dla uchola NIC.Ja oprocz tego pod. jarmuż,a to tez wapno ale nie mam zielonego pojecia ile moge pod.jarmuzu?Moze ktos sie orientuje??
Tylko życie poświęcone innym warte jest przeżycia.
- Albert Einstein

Szczezuja

  • Gość
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #11 dnia: Lipiec 26, 2006, 11:52:30 am »
Przyszło mi do głowy jeszcze jedno pytanie. A czy wy obieracie warzywa dla ucholi? Np. marchewkę, pietruszkę, selera? Czy tylko myjecie?

Aha, i skąd ci, co nie mają własnego ogródka, biorą natkę marchewki w dużych ilościach? Ja na bazarze jeśli już to widuję tylko z całą dużą włoszczyzną... ale ona tę natkę schrupie w 1-2 dni, a potem jeszcze by chciała, a aż takiego przerobu włoszczyzny nie mamy  :/

Duszka

  • Gość
ach, ta zieleninka
« Odpowiedź #12 dnia: Lipiec 26, 2006, 22:50:48 pm »
Moj poprzedni krolis jadal marchewke i pietruszke - nie mial obieranej - tylko byla myta. Miska i tak sama decydowala, czy chce wyjadac sam srodek - to lubila w marchewce najbardziej - czy calosc.

A co do duzej ilosci natki - ja chodze do mnie na rynek zawsze w sobote i biore "odpady". U mnie mozna kupic sama marchewke (, kosztuje ok 1zl; pietruszke i selera tez) w peczkach. Przechodze sie po calym rynku i zbieram to co inni wyrzucaja kupujac marchewke - oczywiscie tylko te wygladajace jeszcze swierzo. Wielu sprzedawcow pozwala mi, zebym sama sobie wybrala co potrzebuje - oni i tak to wyrzucaja. W ten sposob mam juz cala kuchnie ususzonej natki na zime :jupi a moja Krysia cieszy sie caly czas jedzeniem natki, ktora przechowuje w lodowce :lol

No jedno male sprostowanie - ja od roku nie mieszkam w samej Lodzi tylko w malej miejscowosci 25 km pod Lodzia, wiec do mnie na rynek przyjezdza duzo rolnikow i "chopkow z okolicznych wsi", ale jak mieszkalam jeszcze w Lodzi to na rynku tez bez problemu mozna bylo dostac marchewke z natka w peczkach