Witam, nie wiem czy pisze w dobrym dziale, wiec jezeli tak to prosze o przeniesienie do właściwego.
Niestety dzisiaj rano mój prawi 7,5 letni króliczek odszedł
Umierając obudził mnie piskami(miałem gdzies z tyłu głowy skojazenie z tym jak kiedyś czytalem ze umierajace króliki wydaja takie dźwieki) których nigdy wcześniej nie słyszałem(a miałem już wczśniej innego króliczka). Zerwałem się aby zobaczyć co mu sie dzieje, lezał sobie normalnie z wyciagnietymi łapkami. Po chwili gdy zszedłem z łóżka przewrócil się na bok i zaczoł sie rzucać po klatce, tak jakby skakać na leżąca, położyl się raz na plecach więc pomyślalem ze go coś wystraszyło i już sie uspokoji. Niestety byłem bardzo zaspany i wszytko pamiętam jak przez mgłe a szczególnie ze mam naady lękowe i taki szok źle na mnie wpłynął. Z tego co mi sie wydaje to cały cas oddychał i biło mu serce, po chwili zaczął rzucac sie jeszcze bardziej i w obawie że zrobi sobie krzywde wyjąlem go z klatki i polożyłem na lóżko. Już na ekach czułem ze ma mocno rozluźnione mięśnie(nie byl do końca wiotki) i caly czas oddych ał i biło mu serduszko. Połozylem go delikatnie na łóżko tak pól bokiem i głaskałem żeby sie uspokoił. Po chiwli zmarł
.
Możecie udzielić mi odpowiedzi, co było przyczyną takiego zachowania ? Obecnie jestem w ogromnym szoku i atak lęku, ale z tego co przeczytałem w internecie to zazwyczaj ludzie piszą ze kroliczki umieraja normalnie bez takiego przedstawienia
Zaznacze ze uważam ze jak to był mój drugi krolik z koleji(poprzedniego zastalem po powrocie ze szkoly martwego) to opiekowalem sie nim dobrze. Karmiony byl: Complete cuni adult, siano kupowalem z alpejskich pól z różną mieszanką ziół(ze slepu internetowego zooplus), od polowy jego życia gdy moja wiedza sie powiekszyła, dawalem mu tylko witaminowe i mineralne przysamaki. Całe życie biegał poza klatka od 7 do 23, połtora roku temu po przeprowadzce biegal caly czas i nie zamykalem go w klatce bo stwierdzilem ze niem takiej potrzeby. Zawsze mial jakieś swoje miejsce, jakaś norke. Dodam ze mimo starości jeszcze do wczraj potrafil wskoczyć na 0.5 metrowe łózo ! i 'bawil sie z kotkiem'(bez obawy tu kot od zawsze bał sie królika i go szanował a nie na odwrót). Czy takie zachowanie przed śmiercia było skutkiem choroby i jakiegoś mojego błędu? Jeszcze wspomne ze przez ostatni tydzien zachowywal sie normalnie tyko zauwazylem ze mial bardziej błyszczace oczy i stał sie milszy dla innych domownikow(niestety akceptowal tylko mnie i kota) i podchodzil do mnie tak jakby chcial zebym spedzal z nim wiecej czasu.
Pozdrawiam i z góry dziekuje za wszystkie rady co moglo byc powodem takiej nieprzyjemnej smierci :c
edit: Co do opieki weeernaryjnej. Byl normalnie odrobaczywiany szczepiony, rok temu na wakacjach mial incydent zz nie jedzeniem ale po przypisaniu lekow apytt mu wrocil. Skoleji na zime mial problemy z wiotczeniem miesni ale najprawdopodobniej byla to przyczyna ze podczas mojej nie obecnosci spadl z łózka ale po zastrzykach przez 2-3 dni mu przeszlo. Mimo teg onie mial zadnych problemow z miesniami bo poznei jjak wspominalem normalnie wskakiwal na to 0.5m łóżko i byl dośc ruchliwy jak na swoj wiek.