Sytuacja jest następująca:
We wtorek wieczorem odebrałem Kiciusia od znajomych po tygodniowej nieobecności. Wg ich relacji wszystko było w porządku. Od przyjazdu do domu nie bobkował, co kładłem na karb stresu (przejazd przez miasto) oraz tego, że w środę bardzo mało jadł (bardzo gorący dzień). W czwartek już poważnie zaniepokojony poszedłem do weta. Wet stwierdził, że kał nie zalega. Królik normalnie je (tzn. nie chce granulatu, ale je inne rzeczy), pije, sika, nie wykazuje żadnych objawów złego samopoczucia, ale nadal nie bobkuje (trzeci dzień!). Jedynym nietypowym objawem jest głośne bulgotanie w brzuszku. Czy ktoś ma może pojęcie, co się z nim dzieje.