Hej!
Właśnie wypuściłam króliki na poranne bieganie, Ptyś wypadł jak zwykle, a Bożena siedzi w kącie. Bywa tak, ale podeszłam do niej, pogłaskałam, a ona zero reakcji - na ogół ucieka (w ogóle z rana oba wypadają z kojca jak wariaci). Na nasypywanie karmy nie reaguje (
!!!), nie je, od podsuniętego pod nos granulatu odsunęła głowę. Futro nastroszone (albo mi się zdaje, bo linieje, ale to chyba nie to), brzuch ma miękki, nie ma widocznych uszkodzeń, nie sapie, po prostu siedzi nieruchomo. Wczoraj wieczorem było ok, reagowała na jedzenie, jadła sianko i marchew.
Punkty zapalne:
- wczoraj ją wyczesywałam, bo mocno linieje, może robiłam to zbyt... gwałtownie? Wydaje mi się, że nie, zawsze to przeżywa, a nie było problemu do tej pory. Poza tym od wyczesywania w południe do wieczora było ok.
- przywiozłam ze wsi nowe sianko, na koniczynie. Mogło jej coś zaszkodzić...
- marchew i pietruszka - może coś było z nimi nie tak?
- Bożena ma słabość do PCV i innych tworzyw sztucznych, być może nażarła się w nocy wykładziny, na której siedzą.
Właśnie w tym momencie Bożena wybiegła z kojca i dobiegła do drzwi balkonowych. Zamiast rozpaczać, że są zamknięte, to usiadła, rozjeżdża się trochę.
Ponadto z prawej strony brzuszka wyczuwam jakąś gulkę, ale nie wiem, czy to nie coś w jelitach itd., czy może guz... Szlag
zaraz lecimy do dra Dziwaka, gdziekolwiek teraz przyjmuje. Jak myślicie, co to może być?