Od dość długiego czasu obserwuję niepokojące zmiany w polskiej żywności. Mój poprzedni króliczek kochał jabłka i gruszki. Franek jest po jabłkach chory. Ponieważ miałam w domu zawsze kilka jabłek których nie jadł już Franek, my się za nie zabraliśmy. Rzadko jem jabłka same, raczej w surówkach. Pierwsze zaskoczenie to kompletny brak smaku i mała soczystość. Po jabłkach od rolnika dodatkowo sensacje żołądkowe. Ale nic, pomyślałam, że może ta odmiana jest taka niedobra. Zakupiłam więc po 2 jabłka różnych odmian.I niespodzianka, te też niedobre. Człowiek je i nie potrafi odnaleźć innego smaku w każdym jabłku. Jedne suche jak wiór, inne gąbczaste, ale wszystkie o smaku wody.Pamiętam jabłka z czasów komuny, gdy z mamą stałam w kolejce po jakieś przypadkowo rzucone dobra i marudziłam, że nudno, że pić i jeść. Pewien pan z kolejki dał mi jabłko, pyszne, soczyste, pachnące. Potem jadłam jeszcze jabłka z ogrodu dziadka i nie narzekałam. Czy naprawdę ten glutaminian sodu dodawany do wszystkiego już całkowicie zepsuł mi zmysł smaku? Ogólnie jestem nadwrażliwcem węchowo-słuchowym i potrafię wszystko wyczuć i usłyszeć zanim inni to zrobią. Ale w sklepie przy warzywach mam taki odruch, że muszę najpierw powąchać. Może to głupie ale nie kupię owocu, który nie pachnie jak dany owoc. Dzisiaj mąż kupił śliwki, na szczęście tylko 2, na posmakę. Jak ja dawno nie jadłam śliwki. Gryzę i znowu to samo, zero smaku. Zaczynam się nad tym poważnie zastanawiać bo skoro daję coś zwierzakowi i on nie jest tym zainteresowany lub co gorsza choruje to jest to dziwne. To samo tyczy się kiełbasy. Mój pies ostatnio pochorował się po dość drogiej i niby jakości premium kiełbasie znanego producenta. Co się dzieje z tą żywnością?
P.S. Od miesiąca jestem na diecie wege i odczuwam już różnicę w samopoczuciu i nie mam problemów żołądkowych, które miałam codziennie. Tylko dlaczego te warzywa i owoce są takie bezpłciowe w smaku?