Cześć.
Pierwszym królikiem u mnie był Muffin, samiec baran miniatura. Miałem go trochę, po czasie wzieliśmy z Sopotu kolejnego królika, tam się nazywała Jamee, jednak u nas została jako Karmela. Szybko się zaprzyjaźniły. Problemu nie było żadnego.
Teraz po jakimś pół roku wziąłem kolejnego królika z Sopockiego Uszkowa, Ada (zmieniliśmy na Mamba).
Początkowo puszczaliśmy ich razem w pokoju w którym uszaki rzadko bywają. Była wojna niezła, kudły leciały.
Potem próbowałem je wrzucić do transportera (jest mały, ledwo się tam ruszają) i zabierałem je na wycieczkę autem. Faktycznie był spokój. Ale potem wszystko wracało do normy czyli Karmela atakuje ją.
Mija miesiąc już ponad miesiąc od kiedy mamy Mambę. Jednak nadal jest problem. Muffin ją bez problem akceptuje, czasem ją próbuje gwałcić ale agresji żadnej nie ma. Dużo większy problem robi Karmela. Cały czas ją goni i atakuje. Mamba nic nie robi, ucieka i chowa się. Generalnie jest mocno wystraszona i wycofana.
Ostatnio próbowałem ich zamknąć w trójke w klatce w której mieszka teraz Mamba i pilnować z spryskiwaczem. Pomaga, Karmela potrafi usiedzieć w bezruchu i bez ataku jakieś 30 minut. Ale agresja nadal jest.
To samo się dzieje gdy je wypuszcze na patio przed mieszkaniem, które jest im obcym terenem. Karmela wcale się tam nie boi i atakuje mocno nową. A ta tylko ucieka zamiast się bronić...
Co robić? Mam zostawić je jak Karmela ją atakuje? Nie chce żeby tej nowej stała się krzywda.
Karmela generalnie jest agresywna, często warczy nawet na nas, a gdy Mamba jest obok to potrafi skoczyć również na Muffina.
Dajcie mi jakieś rady. Mamba ma klatkę wstawioną do zagrody w której mieszka Muffin i Karmela. Więc są blisko siebie cały czas. Dzisiaj planuje urządzić im kolejną wycieczkę autem.
PS. Wszystkie są wysterylizowane czy tam wykastrowane.
Pozdrawiam, Damian.