Przekopałam już cały internet w poszukiwaniu pomocy, nic niestety nie znalazłam. Z góry przepraszam za dość chaotyczny opis, ale proszę mnie zrozumieć.
W święta Bożego Narodzenia Fiona dosyć często kichała, była osowiała, pojawił się zołtawy kolor koło noska, wydzieliny jako takiej brak, a także rzadkie kupy.Oprócz zwykłych bobków, zostawiała ślady na podłodze. Wet stwierdził infekcje bakteryjną, dostała antybiotyk na 4dni+ probiotyk. Po tej kuracji króliczek jak nowy,przez 2 tyg było cudnie, pochłaniał mnóstwo siana, produkcja bobków w porządku, brak kataru. Potem w nocy 2-3 tyg później znalazłam rzadkie kupy, nie ceko, bardzo intensywnie pachnące- pupa oczywiście do podmycia. Myślałam,że to po kawałku jabłka, które dostał. Tydzień później znowu taka kupa, objawy te same, pod wieczór znowu wszystko w porządku. Tydzień później zaczęła baaardzo linieć, sierść leciała garściami, zrobił sie zator. Zero bobków, nie chce jeść, dostawała przez parę dni lakcid+siemię+ sok z ananasa, dokarmianie na siłę. Pojawiło się kilka małych bobków+ rzadkie. Badanie na kokcydia nie wykazało robali w kale. wet stwierdził (pani ma króliczka, więc trochę się zna, konsultowała się z jakąś panią dr spod Bydgoszczy która pracuje w poradni dla królików i świnek ), że jelita się rozregulowały przez antybiotyki i trzeba go potrzymać na lekkiej diecie. Tyle że na tej diecie jest prawie cały czas. Bobków nadal zero, rano dzisiaj znowu rzadko, zgrzyta zębami i mlaszcze, sam je tylko koper/natkę/bazylię/cykorię, trochę suszonego mlecza i babki, siana nie tyka (zawsze niechętnie jadł). Pije tylko ze strzykawki. Podawałam rumianek z rozpuszczonym granulatem. Proszę Was o pomoc, bo ja już nie mam siły, siedzę nad nim i płaczę, na dodatek jestem z Iławy(koło Olsztyna) i nie ma tu żadnego polecanego weta, a nasza pani dr, mimo że sama opiekuje się króliczkiem z amputowaną nogą, chyba nie bardzzo wie jak nam pomóc..)