Napisz co wykrył, będzie dla nauki
Jesteśmy po wizycie u weterynarza.
Byliśmy wczoraj. Lekarz po oględzinach, obmacaniu stwierdził, że przyczyną może być nowotwór gdzieś w przewodzie moczowym. Mówił, że mozliwa też jest infekcja - choć jego zdaniem to mało prawdopodobne. Kazał przynieść mocz do badania i tyle. Kiedy wróciliśmy do domu okazało się, że nasz pupilek nie może chodzić. Prawą tylną łapkę miał już od dawna bardzo mało sprawną ponieważ wypada mu rzepka. Ale w tej chwili lewa też jest całkowicie niesprawna. To znaczy kiedy MAX chce zrobić krok, to tą lewą łapkę dosłownie ciągnie za sobą
Bez zastanowienia zabrałam króliczka i jeszcze raz pojechałam do weterynarza, bo wydawało mi się, że tak go "wymietolił" że po tym badaniu tak mu się stało. Lekarz powiedział, że być może boli go pachwina po badaniu i podał środek przecwbólowy. Dodatkowo króliczek cały czas dygotał jak w febrze. Czuwałam przy nim do 2 w nocy. Rano pojechałam do pracy, zalatwiłam najpilniejsze sprawy, wróciłam do domu i jeszcze raz pojechałam do weterynarza. Tym razem był inny lekarz. Zrobił prześwietlenia brzucha i łapek. Nic nie wykazały. Lekarz więc stwierdził, że prawdobodobnie to jakaś infekcja bakteryjna pęcherza. Zasugerował również, że króliczek prostuje tą lewą tylną łapkę, ponieważ odczuwa ból pęcherza. Maluch dostał 4 zastrzyki - pewnie takie standardowe, tzn: antybiotyk, steryd, silny przeciwbólowy i witaminę B complex. Jutro kolejna wizyta - zobaczymy co się będzie działo. Choć teraz widzę, że Max czuje się już chyba lepiej, bo zaczyna jeść, przestał dygotać, próbuje się kłaść (wczoraj nie mógł się nawet położyć - cały czas siedział). Mam nadzieję, że maluch się z tego wykaraska i zostanie z nami jeszcze parę lat bo oboje z mężem bardzo się do niego przywiązaliśmy - on do nas zresztą też. Mój mąż zawsze wszystkimpowtarza, że gdyby nie to że nasz króliczek nie szczeka i nie podaje łapy to byłby jak piesek
Pozdrawiam - będę zdawała relacje o tym co się dzieje.