Hej! Będąc dzisiaj w sklepie zoologicznym widziałam królika - nic dziwnego, ale króliczek był na moje oko przynajmniej roczny (był całkiem duży, nie był już małą puchatą kuleczką). Wydaje mi się, że to lewek - miał straszne kołtuny za uszkami. Poza tym - trzymany w akwarium, stanowczo za ciasnym dla takiej wielkości zwierzęcia.
To jest pierwsza strona medalu.
Druga jest taka, że uszak miał czysto, miał dostęp do sianka (rzadki widok w zoologicznym..), wyglądał na zdrowego i jak na niego patrzyłam, to zaczął 'brykać' - czyli jakaś WIELKA krzywda mu się nie dzieje.
Powstaje pytanie - czy to już jest powód do interwencji? Zdaję sobie sprawę, że są zwierzaki bardziej potrzebujące - bo on niewątpliwie miał co jeść, pić i było mu ciepło, nie siedział na dworze, nie wyglądał na chorego, tylko tak mało miejsca miał...