Moje doświadczenia z miodem manuka polegały głównie na leczeniu za m.in. jego pomocą podrażnień/owrzodzeń/krwawień z przewodu pokarmowego oraz egzem skórnych
I było super - ale to u psów (także z chorobami nowotworowymi) i kotów. Nie dokopałam się jeszcze do artykułu, który traktowałby o skuteczności tegoż specyfiku w terapii odpornościowej króliczej, istnieją tylko wzmianki o ropniach i skórnych problemach (do propolisu się dokopałam). Jego właściwości faktycznie są interesujące, choć w sumie wpływ na odporność jako taką bezpośrednio jest stosunkowo niewielki (raczej odporność lokalna, GALT przewodu pokarmowego, probiotyczna, a poprzez nią na odporność ogólną). I teraz następuje dywagacja - czy warto podawać królikowi (w celu wzmocnienia odporności) miód Manuka, który działa silnie przeciwbakteryjnie na równi z niektórymi antybiotykami (założę się, że na pewno lepiej niż enrofloksacyna, która już praktycznie na nic nie działa
).. bo wynika z tego, że okresowo stosowalibyśmy wobec niego kurację antybiotykową. Na ile organizm przyzwyczaja się do takiego "wygodnego" traktowania i poprzez to warunkowo nie będzie ulegał osłabieniu w momencie odstawień?
Czy u królika nosiciela (np. pasterelozy) wprowadzenie miodu poprawi stan zdrowa? Czy po odstawieniu miodu nie dojdzie do zaostrzenia objawów chorobowych? No i wreszcie - jaka dawka i jak długo podawać? Tego nie wiem niestety..
Jakby to był mój królik i opcje inny by się wyczerpały - zaryzykowałabym