zastanawiamy się czy jakikolwiek kontakt (podkreślam bardzo częsty!) będzie lepszy od 'samotności'. czy lepiej na razie żeby był jedynakiem...
Nie masz pewności, że będzie to miłość od pierwszego wejrzenia i każde rozdzielenie nie skończy się walką między nimi. Jakoś jestem przeciwnikiem zaprzyjaźniania 'co chwilę'.
Mam dwa króliki - samce, na co dzień wolą wtulać się w siebie na wzajem niż dać się pogłaskać jednak każdorazowe ich rozdzielenie kończy się kilkumiesięcznymi walkami (rwanie futra, przegryzanie czy nawet odgryzanie kawałków uszu, gryzienie przyjaciela do krwi itp. po takich akcjach sierść zbieram garściami, bezklatkowce spacerują wtedy na zmianę i stają się klatkowcami, śpią osobno) - zawsze kończy się to ponownym, kilkumiesięcznym zaprzyjaźnianiem.
Rozdzielam rzadko - ostatnio z półtorej roku temu gdy jeden był chory - zabrałam do weta tylko jednego, od tej pory nawet gdy jeden jest zdrowy biorę oba, niby niepotrzebny stres dla drugiego ale w sumie lepszy jednorazowy stres niż półroczny podczas kolejnego zaprzyjaźniania.